Rząd wycofuje się ze zmian w ustawie o przemocy w rodzinie. Projekt zakładał skandaliczną definicję przemocy - według której - jedno pobicie to jeszcze nie przemoc. Doniesienia o planowanych zmianach wytrąciły z równowagi ofiary przemocy. - Słyszałam tylko dźwięk wyrywanych włosów - wspomina dziś pani Marta, nad którą znęcał się mąż. Wtedy "niebieską kartę" założono automatycznie. Jak mówi, gdyby wówczas zażądano jej podpisu - jak planował rząd - nie znalazłaby siły na to, żeby pójść na komendę i podpisać dokumenty. W projekcie zakładano również, że przemoc uznawanoby tylko, gdyby powtarzała się wielokrotnie. Po fali krytyki - premier kazał projekt wycofać, nazywając go "wątpliwym".