Bałagan pod napięciem. - Nie będzie podwyżek cen energii - mówi premier, ale z tego, co mówi minister energii, wynika coś zupełnie innego. A z pism, które już dostają samorządy, wynikają same kłopoty. Dla prezydenta, wójta, lub burmistrza cena prądu wyższa o 70 procent oznacza, że w mieście lub gminie podrożeć może wszystko. Co na to rząd i dlaczego nie mówi jednym głosem?