Po prawie dwóch miesiącach wojny pomiędzy Izraelem a Hezbollahem w Libanie lada moment zawarty ma być rozejm. Oba kraje zgodziły się na amerykańską propozycję zawieszenia broni. Mają wstrzymać walki na 60 dni. Z południa Libanu ma się wycofać zarówno armia Izraela, jak i Hezbollah. Wkroczy tam armia libańska. Wojna w Strefie Gazy trwa nadal.
Po tygodniach negocjacji decyzja, od której zależy bezpieczeństwo milionów Izraelczyków i Libańczyków, wreszcie zapadła. Izraelski gabinet bezpieczeństwa 26 listopada zgodził się na 60-dniowe zawieszenie broni z Hezbollahem w Libanie, którego z jednej strony domagał się sojusznik Izraela - Stany Zjednoczone i Unia Europejska, a z drugiej - wspierający Hezbollah Iran.
- Naciskamy tak mocno, jak możemy, by wypracować rozwiązanie dyplomatyczne - mówił Matthew Mille, rzecznik Departamentu Stanu USA. - Nie ma wymówki, by nie wdrożyć zawieszenia broni. W przeciwnym razie Liban się rozpadnie - podkreślał szef polityki zagranicznej Unii Europejskiej Josep Borrell.
Na czym będzie opierać się porozumienie?
O szczegółach porozumienia wiadomo niewiele, ale ma się ono opierać na postanowieniach Rezolucji ONZ nr 1701, która w 2006 roku zakończyła wojnę między Izraelem a Hezbollahem.
- Nasz cel jest jasny: wypchnięcie Hezbollahu na północ od rzeki Litani, tak by nie mógł później wróć na południowe tereny. Wyciągnęliśmy wnioski z 2006 roku - mówi Danny Dandon, ambasador Izraela przy ONZ.
Po 2006 roku Hezbollah i tak rozbudowywał swoją infrastrukturę wzdłuż granicy z Izraelem, choć rezolucja wymagała, by grupa wycofała swoich bojowników z obszaru na południe od rzeki Litani, około 30 kilometrów od tak zwanej niebieskiej linii, czyli zdemilitaryzowanej strefy utworzoną przez Organizację Narodów Zjednoczonych, która jest nieoficjalną granicą między Libanem a Izraelem.
Rezolucja nigdy nie została w pełni wdrożona, a obie strony przez lata zarzucały sobie jej naruszenia. Ale teraz ma to się zmienić. Wdrażanie porozumienia ma być monitorowane przez większą liczbę podmiotów międzynarodowych. Wzmocnione mają zostać także siły pokojowe ONZ na południu Libanu, a rząd w Bejrucie zobowiązał się utrzymać Hezbollah z dala od granicy z Izraelem.
- W miarę wycofywania się Izraelczyków z tych terenów wyślemy tam dodatkowych pięć tysięcy żołnierzy. Dołączą do około pięciu tysięcy wojskowych, którzy już są na miejscu - informuje Abdallah Bou Habib, minister spraw zagranicznych Libanu.
W zamian Izrael w ciągu 60 dni może wycofać swoje siły z Libanu, ale tym razem chce mieć też gwarancje, że jeśli Hezbollah złamie porozumienie i wróci na przygraniczne tereny, to izraelskie wojska będą miały prawo do podjęcia działań militarnych przeciwko tej grupie.
- Testem dla każdego porozumienia są nie obietnice, ale ich egzekwowanie. W przypadku Libanu jest to uniemożliwienie Hezbollahowi przesunięcia się na południe od rzeki Litani i odbudowy ich sił - wskazuje minister spraw zagranicznych Izraela Gideon Saar.
Mieszane reakcje w Izraelu, obawy Palestyńczyków
W samym Izraelu doniesienia o porozumieniu spotkały się z mieszanymi reakcjami. Itamar Ben Gvir, skrajnie prawicowy minister bezpieczeństwa narodowego, nazwał je "wielkim błędem" i zmarnowaną okazją do wykorzenienia Hezbollahu. Także lokalni izraelscy politycy podkreślają, że taka umowa i tak nie zagwarantuje bezpieczeństwa blisko 60 tysiącom mieszkańców, których ewakuowano z północy kraju w związku z atakami Hezbollahu. Wątpliwości co do przestrzegania porozumienia wyrażają też sami Libańczycy.
- Obie strony są tym wszystkim zmęczone. Ale czy umowa będzie egzekwowana? To leży w rękach państwa libańskiego, ale trzeba też wprowadzić międzynarodowe rezolucje, by izraelskie myśliwce nie latały po naszym niebie, kiedy tylko zechcą - komentuje Selim Ayoub, mechanik z południowych przedmieść Bejrutu.
Izrael rozpoczął lądową ofensywę w Libanie prawie dwa miesiące temu, w odpowiedzi na trwające od października zeszłego roku ataki rakietowe Hezbollahu, który w ten sposób wspierał działania Hamasu. W wyniku tego konfliktu w Libanie zginęło ponad trzy tysiące osób, w Izraelu - około stu.
Zawieszenie broni w Libanie nie będzie miało jednak bezpośredniego wpływu na wojnę w Strefie Gazy, a Palestyńczycy obawiają się, że teraz uwaga Izraela może skupić się już wyłącznie na atakach na Gazę.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Reuters