Renault, który wyglądał jak karetka pogotowia, z włączonymi sygnałami dźwiękowymi i świetlnymi, uderzył w inne auto na jednej z warszawskich ulic. Okazało się, że karetka nie jechała do żadnego wezwania. 20-letni mężczyzna za kierownicą nie był ani zawodowym kierowcą, ani ratownikiem, tylko stażystą przyjętym kilka miesięcy wcześniej do prywatnej firmy medycznej. Włamał się do firmy, w której pracował. Zabrał kluczyki do karetki i pojechał.