Maleńka dziewczynka i ogromny sukces lekarzy z Łodzi. Przez kilkanaście tygodni utrzymywali ciążę, mimo że mama po wypadku zapadła w śpiączkę. Dziewczynka jest zdrowa. W domu czeka z tatą, aż mama się obudzi.
- Nikola po urodzeniu ważyła 850 g. Dosłownie taka była. Miała 36 centymetrów - mówi Robert Kasiura, ojciec Nikoli.
Powinna się urodzić dopiero tydzień temu, ale na świecie jest już od 3 miesięcy.
- W ogóle nie brałam pod uwagę, że dziecko da się uratować. Brano pod uwagę to czy ta ciąża w ogóle przetrwa, bo najistotniejsze było to, że w każdej chwili organizm matki mógł ją odrzucić - stwierdza pani Izabela Szyłejko, mama pani Wioletty.
Pani Wioletta jest w śpiączce od października zeszłego roku. Miała wypadek samochodowy, w którym doznała poważnego urazu mózgu. Była wtedy w 12. tygodniu ciąży. Mimo konieczności skomplikowanych badań i operacji lekarze zdecydowali się ciążę utrzymać.
- Walczyliśmy o dwa życia, życie matki i dziecka. To było dwutorowe leczenie, bo jedno wpływało na drugie - tłumaczy doktor Bogusław Sobolewski z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
"Ona ma gdzieś głęboko zakorzenioną tę ciążę"
Wiele leków, które mogłyby ratować matkę, szkodziłoby dziecku. Na cesarskie cięcie lekarze zdecydowali się w 6. miesiącu ciąży.
- Dziecko urodziło się w szczególny sposób, bo zostało wydobyte w całym worku owodniowym, właśnie po to, by potencjalne urazy związane z dotykiem były minimalne - mówi doktor Mariusz Grzesiak z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Udało się, po 3 miesiącach intensywnej terapii na oddziale neonatologii, Nikola jest już w domu. Jej mama cały czas walczy.
- Ja myślę, że ona wie o tym, że została mamą i że ciąża się utrzymała. Według mnie ona ma gdzieś głęboko zakorzenioną tę ciążę - mówi pani Izabela Szyłejko.
Matka Nikoli cały czas jest w stanie wegetatywnym. O jej zdrowie walczą w Częstochowie specjaliści w ośrodku, w którym pacjenci wybudzani są ze śpiączki. Według najbliższych widać minimalną poprawę.
- Reaguje na bodźce, na dotyk, jak pokazujemy zdjęcia dziecka, to nam się wydaje, że ona o tym wie, tylko nie może nam tego powiedzieć - tłumaczy ojciec Nikoli.
Dlatego rodzina już zbiera na jej rehabilitację.
- Córeczka żyje, Wiola żyje. Jeszcze tylko musi do nas wrócić i będzie wszystko dobrze - komentuje sprawę pan Robert.
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock