Kolorowi uczestnicy marszu, agresywni kontrmanifestanci i policja z armatkami wodnymi, gazem łzawiącym i granatami hukowymi. Po Pierwszym Marszu Równości w Białymstoku są zatrzymani, sypią się mandaty, kolejnych napastników poszukuje policja. Szuka też osoby pokrzywdzonej. W blokadzie brał również udział mężczyzna z kilkunastomiesięcznym dzieckiem. Jest już w rękach policji, podejrzewany o to, że naraził swoje dziecko na utratę życia, zdrowia lub naraził je na inne niebezpieczeństwo.