Polacy wyszli w środę na ulice Warszawy, Gdańska, Wrocławia i wielu innych miast, także tych mniejszych i tych na wschodzie, na przykład Krosna. Demonstrowali w obronie niezależnych sądów i niezawisłych sędziów. Przemawiali do nich sędziowie, chociażby sędzia Igor Tuleya. Protestujący zapowiedzieli, że o praworządność będą walczyć do końca. Politycy PiS stwierdzili jednak, że protesty nie zrobiły na nich wrażenia, bo ich zdaniem frekwencja była mała.