Od piątku w mediach można śledzić losy pewnego tatrzańskiego niedźwiadka, który najpierw spacerował pod oknami schroniska na Kasprowym Wierchu, potem uciął sobie drzemkę na zaśnieżonym stoku, wreszcie został uśpiony i wypuszczony tam, gdzie nie ma już dostępu do zostawianego przez ludzi jedzenia. Spotkanie małego niedźwiedzia wydaje się turystom atrakcyjne, a podkarmianie go – dobre. Tymczasem, jak mówią przyrodnicy, jest to „niedźwiedzia przysługa”, która wyrządza więcej szkody niż pożytku.