Wraca sprawa śledztwa w sprawie 19-letniej dziś Marianny, która oskarża księdza o gwałty i okaleczanie. Na bieliźnie 13-letniej wtedy dziewczyny znaleziono ślady należące do innego mężczyzny, ale nie oskarżanego księdza. Śledztwo trwa. Marianna podtrzymuje swoją wersję wydarzeń.
Sprawa pani Marianny od samego początku przerażała i szokowała. - Musiałam się rozebrać, tak jak już wcześniej bywało. Wziął mnie i posadził jakby na sobie - opowiadała w marcu kobieta.
Marianna mówiła o księdzu z małopolskiej parafii, który po spotkaniach kółka biblijnego miał ją - wówczas dziecko - wielokrotnie wykorzystywać i okaleczać.
Po osiągnięciu pełnoletniości Marianna po raz drugi zgłosiła się do prokuratury w Miechowie ze skargą na duchownego. Złożyła też wniosek o zbadanie śladów z bielizny z tamtych lat. Prokuratura ma wyniki tych badań. Pozwoliły one na oskarżenie mężczyzny, ale nie jest nim ksiądz.
- Ujawniono na tej bieliźnie fragmenty DNA, które nie należą do pomawianego księdza, tylko do Daniela L., byłego chłopaka pokrzywdzonej. Z tego powodu przedstawiono Danielowi L. zarzut kontaktów seksualnych, których miał dopuścić się - wyjaśnia Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Daniel L. się przyznał. Marianna mówi, że nie rozumie dlaczego. - Uratował mnie z próby samobójczej, która była spowodowana krzywdami księdza. Jedyne, co temu człowiekowi zawdzięczam, to uratowanie mi życia - zapewnia pani Marianna.
"Ksiądz mnie skrzywdził"
Kobieta nie potrafi wyjaśnić, skąd takie wyniki badań i podtrzymuje to, co mówiła wcześniej. - Podtrzymuję to, że ksiądz mnie skrzywdził, że mnie gwałcił, że mnie okaleczał - zapewnia Marianna.
- W ocenie pełnomocnika materiał dowodowy, który został zebrany w sprawie, i mam tu na myśli dowody zarówno materialne, jak i osobowe, w sposób jednoznaczny wskazują i potwierdzają wersję przedstawioną przez pokrzywdzoną. A mianowicie, że osoba duchowna dopuściła się na jej szkodę przestępstwa przeciwko wolności seksualnej - mówi Paulina Drzazga-Poproch, pełnomocniczka Marianny.
- Prywatnie chcę powiedzieć, że jej wierzę i absolutnie to, że jeżeli później doszło do drugiego nadużycia, absolutnie nie sprawia, że w jakiś sposób powątpiewam w treść jej zeznania - dodaje Artur Nowak, prawnik, publicysta i drugi pełnomocnik Marianny.
Pełnomocnicy Marianny przypominają, że zgłosiła się druga dziewczyna, która miała być poszkodowana przez księdza. Wskazują także na kilkaset SMS-ów wysyłanych przez księdza do dwunastoletniej wówczas Marianny, także w nocy.
Prokuratura jest przekonana, że to za mało. - Dotychczas w postępowaniu nie ujawniliśmy żadnych dowodów, które dawałyby podstawy do tego, aby przedstawić księdzu zarzut dopuszczenia się czynów seksualnych w stosunku do zgłaszającej pokrzywdzonej - mówi Janusz Hnatko. Marianna odpowiada, że dowodów wcale nie szukano.
Oskarżany przez Mariannę ksiądz w sprawie jest świadkiem. Jego pełnomocnik nie zgodził się na rozmowę.
Śledztwo trwa. Prokuratura zleciła między innymi badania psychologiczne poszkodowanej.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24