Wystarczy posłuchać relacji dwóch kobiet, by przekonać się, jak ważne przy porodzie może być znieczulenie. Zaczęto je stosować 30 lat temu, ale dziś wciąż nie jest standardem. Jest tylko i wyłącznie dla chętnych kobiet. Fundacja Rodzić po Ludzku rusza z kampanią społeczną na ten temat.
- Najlepsza decyzja w moim życiu - mówi Monika Dłużniewska, mama Arka, o decyzji, by zostać znieczuloną na czas porodu. - Stwierdziłam, że w takich warunkach można całą drużynę piłkarską rodzić - dodaje.
Inaczej poród wspomina kobieta, którą na ból skazano. - Poród był dla mnie dramatyczny. Tak źle wspominam, że nie wiem, czy bym dała radę kolejny raz - mówi pani Ewa.
Zmiany idą za wolno, a znieczuleń jest wciąż za mało - twierdzi w swojej kampanii "Usłysz głos bólu!" Fundacja Rodzić po Ludzku.
- To jest 30 lat, od tego momentu, kiedy znieczulenie zaczęło być na salach porodowych, i my już mówimy dość - wskazuje Joanna Pietrusiewicz z Fundacji Rodzić po Ludzku.
Żeby zachęcić szpitale do znieczulania rodzących kobiet, Ministerstwo Zdrowia zmieniło wyceny. NFZ przyznaje teraz za znieczulenia premie. W Łodzi zadziałało.
- U nas, pani redaktor, praktycznie dwukrotnie to wzrosło - wskazuje prof. Przemysław Oszukowski, kierownik bloku porodowego Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
"To nie w pieniądzach jest kłopot, to chodzi o kulturę"
Liczba takich zabiegów rośnie w skali kraju - porodów naturalnych ze znieczuleniem było 14 procent, jest 23 procent. Średnia europejska to 40 procent.
- Wygląda na to, że to nie w pieniądzach jest kłopot, to chodzi o kulturę - ocenia Joanna Pietrusiewicz. Kulturę, w której nieodpowiednie traktowanie cierpiącej kobiety, wciąż jest normalne.
- Jak tylko weszłam na salę porodową, powiedziałam, że ja bym poprosiła o znieczulenie, na co lekarz odpowiedział, że nie zaczynamy od takiego kalibru, no i ja dostałam do tego porodu ostatecznie paracetamol i no-spę - opowiada pani Ewa.
To nie tylko nieludzkie, ale i niezgodne z prawem. - Szpital ma obowiązek zagwarantować kobiecie znieczulenie zewnątrzoponowe. (...) My jesteśmy tak samo ważną osobą w szpitalu, w progu placówki, jak inna osoba cierpiąca, kobiety też cierpią - zwraca uwagę Joanna Pietrusiewicz.
Z pomocą fundacji pani Ewa postanowiła zawalczyć o swoje prawo. - Dałam sobie spokój, bo stwierdziłam, że to jest biurokracja i tak nic z tym nie zrobię. Ale po jeszcze jakimś czasie natchnęło mnie i złożyłam skargę do Rzecznika Praw Pacjenta - mówi.
Wiedza o własnych prawach może przyspieszyć zmianę
Im więcej takich skarg jak pani Ewy, tym dotkliwszą karę poniesie szpital - nawet pół miliona złotych.
- Mamy lepsze instrumenty prawne do tego. Jeżeli rzeczywiście jest więcej zgłoszeń. Jeżeli jest tak w tym szpitalu, że rzeczywiście to jest nagminne, czyli zgłaszają nam kobiety, że nie ma tego znieczulenia - wskazuje Marzanna Bieńkowska z Biura Rzecznika Praw Pacjenta.
- Świadomość pacjentek, że mogą uzyskać pomoc, to są te "drożdże", które powodują, że świadomość personelu też musi się zmienić, żeby do tego się dostosować - wskazuje prof. Przemysław Oszukowski.
Wraz ze swoją kampanią Fundacja Rodzić po Ludzku wystosowała też apel - bez wsparcia finansowego nie będzie mogła dalej wspierać kobiet.
- Kobiety, po prostu nie gódźcie się na taką opiekę, walczcie o swoje prawa, a potem będziemy wam pomagać - apeluje Joanna Pietrusiewicz.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24