Opozycja od dawna mówi o szansie na wspólny rząd po wyborach, ale jeszcze nigdy nie mówiła "my" tak przekonująco jak teraz. Na ostatniej prostej kampanii wyborczej Donald Tusk odwołuje się do takich pojęć jak wspólnota, współpraca, pojednanie. W ślad za nim idą też liderzy Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy.
Władza za wszelką cenę dążyła do polaryzacji - stawiała na odwieczną wojnę PiS-Platforma Obywatelska i odwiecznego wroga - Donalda Tuska. Jednak na ostatniej prostej kampanii lider PO ignoruje ataki ze strony partii Kaczyńskiego i zmienia język. Od niedzielnego Marszu Miliona Serc Donald Tusk odwołuje się do takich pojęć jak wspólnota, współpraca, pojednanie. "Wy" zastępuje słowem "my". - Ludzie mówią "wygrajmy", a nie "wygrajcie" - podkreślał podczas marszu.
Lider Platformy chce zatem odebrać Kaczyńskiemu oręż polaryzacji, monopol na patriotyzm, a nawet przewrotnie monopol na miłość do kotów. To, czego dziś potrzeba Tuskowi, jak sam mówi, to wygrana, nawet niewielka, Koalicji Obywatelskiej z PiS-em.
Czytaj również: Kandydaci do Sejmu w okręgach - na kogo możesz zagłosować?
Gdyby Trzecia Droga lub Lewica nie weszły do Sejmu, może zyskać na tym PiS. - Wybór jest prosty: albo Trzecia Droga, albo trzecia kadencja PiS-u - wskazuje Szymon Hołownia, lider Polski 2050 i współzałożyciel Trzeciej Drogi.
Donald Tusk nie namawia wyborców Koalicji Obywatelskiej, by głosowali na kogoś innego. Namawia tylko, żeby wyborcy innych partii głosowali na swoich, nie ulegając presji, że ich głos się zmarnuje. - Zwracam się z gorącym apelem do wszystkich wyborców Trzeciej Drogi: głosujcie na swoich, nie zawahajcie się ani chwili - przekonuje lider PO. - Chodzi o to, żeby taki ktoś nie został w domu. Platforma w ten sposób realizuje główny cel swojej kampanii: mobilizację osób niezdecydowanych - wyjaśnia prof. Andrzej Rychard, socjolog z Polskiej Akademii Nauk.
"Atakujemy razem, bo chodzi o ten sam cel"
To, że współdziałanie opozycji zaniepokoiło PiS, pokazują ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Gra na zepchnięcie Trzeciej Drogi pod wyborczy próg jest czytelna, ale - według opozycji - nieskuteczna.
Tak samo jak Tusk, tak i polityczny nestor Lewicy namawia, by nie kalkulować, tylko głosować. - Wszyscy, którzyście kochali Hołownię, zagłosujcie na Hołownię - przekonuje były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Strategia może wydawać się zaskakująca, bo w końcu po to jest kampania, żeby ze sobą konkurować. - Szukanie wroga to nie jest w tej chwili polityka opozycji. Chcemy pokazać, że inna polityka jest możliwa - zapewnia Włodzimierz Czarzasty, wicemarszałek Sejmu, poseł Nowej Lewicy.
Trzecia Droga już w swojej umowie koalicyjnej deklarowała współpracę. - Naszym celem jest utworzenie wspólnego rządu - mówił wtedy Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego i współzałożyciel Trzeciej Drogi. Pakt o nieagresji obowiązuje do dziś. - Atakujemy razem, bo chodzi o ten sam cel - zapewnia Hołownia.
Skoro zatem nie powstała jedna lista opozycji, to wspólna jest strategia. - Pokazywanie, że dla polityków liczy się współpraca, że dla nich liczy się bardziej interes wspólny niż interes poszczególnych partii - ocenia prof. Rychard.
Wyborcy dostali także jednobrzmiący sygnał na marszu od przedstawicieli Lewicy i Koalicji Obywatelskiej. Swoje wsparcie podczas trasy Trzeciej Drogi wyrazili także Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz. - Ten marsz zmienił dynamikę całej kampanii, bo pokazał, że my jesteśmy pozytywni, że my jesteśmy uśmiechnięci - podkreśla Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy.
W Przemyślu Donald Tusk zaczął od podziękowań dla mieszkańców, którzy jako pierwsi ruszyli z pomocą dla ukraińskich uchodźców, odwołując się tym samym do idei solidarności, która już kiedyś zbudowała wspólnotę Polaków.
Źródło: Fakty TVN