Chce znów chodzić, dlatego jedzie na wózku z Wrocławia do Gdańska. Szymon Pelc w ten sposób chce zebrać środki na kosztowną operację kręgosłupa w Stanach Zjednoczonych. Wierzy, że gdy ją przejdzie, będzie mógł ponownie samodzielnie stawiać kroki.
Szymon Pelc od urodzenia cierpi na wrodzoną tłuszczakowatość, zanik mięśni lewej nogi i pośladka. Ma też uszkodzenie stawu biodrowego. Przeszedł już kilka operacji. Lekarze w Polsce nie byli mu w stanie więcej pomóc.
- W 2017 roku doszło do wypadku samochodowego, który mój uszkodzony kręgosłup jeszcze bardziej uszkodził, więc spowodowało to paraliż - opowiada Szymon.
Szansą dla mężczyzny jest kosztowna operacja w Stanach Zjednoczonych. - Niby zdrowia nie można kupić, a jednak w jego przypadku można - mówi przyjaciółka Szymona, Natalia Hałapacz.
Na operacje kręgosłupa oraz nogi potrzeba jednak łącznie ponad miliona złotych. Żeby uzbierać pieniądze na leczenie w Stanach Zjednoczonych, Szymon postanowił ruszyć w podróż. "Do Trójmiasta wózkiem, z powrotem na nogach" - to hasło tej wyprawy, w którą 24-latek ruszył razem z młodszym bratem.
- Chciał jechać sam w trasę, ale stwierdziłem, że to jest bardzo nieodpowiedzialne i trochę pokłóciliśmy się, ale zadzwonił do mnie po paru dniach i powiedział, że jadę z nim - wspomina Maciej Pelc, brat Szymona.
Motoryzacja to jego największa pasja
Z zawodu Szymon jest mechanikiem samochodowym. Od 13. roku życia motoryzacja to jego największa pasja. - Zaczęło się od świecenia lampką, mimo tego, że teraz na warsztacie nie pracuję, to dalej przy samochodach grzebię prywatnie. Zsiadam z wózka na ziemię i dalej realizuję swoją pasję - mówi 24-latek.
- Lubił jeździć samochodami, dopóki mógł, bo teraz oczywiście nie ma takiej możliwości, bardzo za tym tęskni - mówi Natalia Hałapacz, przyjaciółka Szymona.
Przez ostatnich 5 lat Szymonowi udało się zebrać około pół miliona złotych - mniej niż połowę potrzebnej kwoty. Problem w tym, że Szymon nie może dłużej czekać. Każdy dzień zwłoki powoduje mniejsze szanse, że znów będzie chodzić o własnych siłach.
- Gdybym nie znał chodzenia, całe życie jeździł na wózku, to byłoby mi całkowicie inaczej - podkreśla Szymon.
W zbieraniu środków pomagają mu przyjaciele i rodzina. Kibicują - i jak podkreślają - są pewni sukcesu Szymona, bo drugiej tak pozytywnej osoby nie znają.
- Lubi pomagać innym, co jest w ogóle przepiękne, bo sam tej pomocy potrzebuje, a jest pierwszą osobą, do której bym zadzwoniła, jakbym miała problemem. Zawsze wiem, że mogę na niego liczyć - mówi Natalia Hałapacz.
Jeśli pogoda pozwoli, 24-latek do Gdańska dojedzie w najbliższą sobotę. Zbiórka zamyka się z końcem września.
Autor: Marta Balukiewicz / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24