Będzie kontrola - zapowiada prezydent Warszawy. Pytanie - czy tylko jedna? Dziennikarz TVN24 trafił na tajne szkolenie Straży Narodowej przed Marszem Niepodległości. Na nim strażnicy mieli uczyć się, jak strzelać. Czy wie o tym też ABW?
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zapowiedział kontrolę Stowarzyszenia Marszu Niepodległości Roberta Bąkiewicza po publikacji reportażu "Po co uczycie mnie strzelać? Relacja ze środka Straży Narodowej" w tvn24.pl, w którym dziennikarz TVN24 przeniknął w szeregi nowo powołanej Straży Narodowej.
To właśnie Bąkiewicz miał stać za organizacją szkolenia przed Marszem Niepodległości, na którym członków Straży Narodowej uczono posługiwania się bronią palną.
- Mają taki charakter szkolenia bojówek paramilitarnych, więc budzi to moje olbrzymie zdziwienie i zaniepokojenie - mówił na konferencji prasowej Rafał Trzaskowski. Redakcja "Faktów" TVN o działalność nowo powołanej grupy, która ma "bronić miejsc kultu religijnego przed masowymi atakami lewicowych aktywistów", zapytała bezpośrednio ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, jednak nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Natomiast w pisemnej odpowiedzi Ministerstwo Obrony narodowej przekazało nam, że w żaden sposób nie współpracuje i nie współfinansuje tych działalności.
Na pytanie o wszczęcie ewentualnej kontroli po ujawnieniu nagrań ze szkoleń strażników Straży Narodowej odpowiedź brzmi, że te stowarzyszenia Ministerstwu Obrony Narodowej nie podlegają.
"Minister obrony narodowej nadzoruje 70 instytucji (...) wśród których nie są wymienione Stowarzyszenie 'Roty Niepodległości' oraz 'Straż Narodowa'" - możemy przeczytać w piśmie.
- Tam, gdzie jest broń i ekstremizm polityczny, należy się bać - mówi Tomasz Siemoniak z Platformy Obywatelskiej.
Były minister obrony narodowej wskazuje również funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego jako tych, którym po ujawnieniu kulis przygotowań do obrony Marszu Niepodległości powinna zapalić się czerwona lampka. Szczególnie że - jak ujawnia w swoim reportażu dziennikarz TVN24 - instruktorzy tajnych szkoleń przedstawiali się jako byli ludzie służb specjalnych.
- (Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - przyp. red.) powinna śledzić wszelkie ekstremizmy, wszelkie działania paramilitarne o charakterze politycznym - podkreśla Siemoniak.
Jak wyglądało szkolenie?
W czasie szkoleń strażnicy Straży Narodowej podzieleni byli na plutony. Uczyli się formować szyki, walki wręcz i tego, jak strzelać.
- Kiedy jeden ze strażników zapytał, po co właściwie mamy uczyć się strzelać z broni palnej, usłyszał od instruktora, że wszystko może się przydać - opowiada "Strażnik 044", autor reportażu i dziennikarz TVN24. Ze względu na jego bezpieczeństwo, zgodnie z przepisami prawa prasowego jego dane pozostaną utajnione.
Wymiana informacji o szkoleniach do Straży Narodowej ma charakter tajny. Spotkania organizowane są wyłącznie dla wtajemniczonych osób.
- Istota tej działalności ma polegać na tym, żeby zastąpić monopol na przemoc, jaki ma państwo - twierdzi Jacek Mazurczak z Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego.
Motywy liderów tajnego szkolenia?
Liderzy Stowarzyszenia "Roty Niepodległości' oraz "Straży Narodowej" w żaden sposób nie ukrywają swoich poglądów. Piszą o bierności policji i o tym, że państwo nie jest w stanie zapewnić im bezpieczeństwa.
Do tego Straż Narodowa pod hasłem "wesprzyj obrońców kościołów przed profanacją lewactwa" ogłosiła zbiórkę pieniędzy. W ciągu pierwszych tygodni darczyńcy wpłacili na konto zbiórki ponad 330 tysięcy złotych.
- Jeśli ktoś sięga po przemoc, żeby wpływać na sprawy publiczne, to automatycznie wypisuje się ze wspólnoty demokratycznej i państwo powinno zrobić wszystko, żeby nie dopuścić do rozwoju działalności takich organizacji - ocenia Jacek Mazurczak.
CZYTAJ WIĘCEJ: REPORTAŻ "PO CO UCZYCIE MNIE STRZELAĆ?" NA PORTALU TVN24
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN