Ten przedmiot wejdzie do szkół dopiero we wrześniu. Nie będzie obowiązkowy. Nie wiadomo, ilu uczniów będzie zainteresowanych. Wiadomo jednak, że studia podyplomowe z edukacji zdrowotnej to wśród nauczycieli już jest hit. Na niektórych uczelniach jest dwa lub cztery razy więcej chętnych niż miejsc.
- To też przyczyni się do tego, że moje kompetencje wzrosną - wskazuje Krzysztof Obrębski, psychotraumatolog, pedagog i wicedyrektor Zespołu Szkół nr 31 w Warszawie.
Podyplomówka z edukacji zdrowotnej, na którą chce iść Krzysztof Obrębski, da mu możliwość nie tylko prowadzenia zajęć, ale pomoże także lepiej rozumieć uczniów.
- Edukacja zdrowotna jest potrzebna nie tylko w zakresie zdrowia psychicznego, ale też między innymi kultury fizycznej i tego, żebyśmy zwracali uwagę na przykład na to, co jemy - zwraca uwagę Krzysztof Obrębski.
CZYTAJ TAKŻE: "Dziecko, które doświadcza przemocy emocjonalnej, 10-krotnie częściej decyduje się na próbę samobójczą"
Choć edukacja zdrowotna nie pojawiła się jeszcze w planach lekcji, to już staje się hitem. Wśród nauczycieli.
- To pokazuje, jak bardzo wielka jest potrzeba tych studiów. To jest przyszłościowy temat - zaznacza prof. Małgorzata Żendzian-Piotrowska, kierowniczka Studiów Podyplomowych z Edukacji Zdrowotnej na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku.
Te studia to darmowa podyplomówka dla nauczycieli, która ma przygotować ich do nauczania edukacji zdrowotnej. To nowy przedmiot wchodzący do szkół od września. Na Uniwersytecie w Białymstoku jest blisko cztery razy więcej chętnych niż miejsc.
- Miejsc mamy 60, natomiast chętnych, myślę, że około 155 - szacuje dr Karina Leksy z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Studia podyplomowe będzie prowadzić 11 uczelni. Uczelnie już informują o "bardzo dużym zainteresowaniu". - Zainteresowanie jest spore. Wiele osób do nas dzwoni i wysyła maile z zapytaniem - mówi prof. Agnieszka Zimmermann, prorektorka Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Wiceministra Katarzyna Lubnauer cieszy się popularnością edukacji zdrowotnej wśród nauczycieli
Studia są finansowane z budżetu Ministerstwa Edukacji Narodowej i potrwają trzy semestry. Wiceministra Lubnauer mówi o oblężeniu.
- Mamy minimalne i maksymalne limity, i już wiemy, że wszędzie będziemy osiągać te maksymalne limity, czyli że zapełnimy wszystkie 570 miejsc - mówi Katarzyna Lubnauer, wiceministra edukacji narodowej z Koalicji Obywatelskiej. Dla niej to radosna informacja. Cieszy się, że przedmiot edukacja zdrowotna wchodzi do szkół.
Nauczycieli nie odstraszyły protesty czy argumenty o rzekomej "seksualizacji dzieci". Ministerstwo planuje, że kwalifikacje do prowadzenia zajęć z edukacji zdrowotnej będą mieli między innymi nauczyciele biologii czy wychowania do życia w rodzinie. Dla nich podyplomówka to możliwość poszerzenia wiedzy, a nie niezbędny warunek.
Jak się okazuje, teraz ważniejszym pytanie od tego, kto będzie uczyć, jest to, czy będzie kogo uczyć.
- Mówimy o uczniach w klasie VI, VII czy VIII, którzy już są bardzo mocno przepracowani. (...) Możemy się obawiać, że nie będą chętnie brali udział w dodatkowych zajęciach - ocenia dr Iga Kazimierczyk, prezeska Fundacji "Przestrzeni dla Edukacji", członkini Inicjatywy "Wolna Szkoła".
Edukacja zdrowotna będzie przedmiotem nieobowiązkowym. Zastąpi również nieobowiązkowe wychowanie do życia w rodzinie. - Tych osób, które korzystają z wychowania do życia w rodzinie, nie jest za dużo - zaznacza Bożena Nawrocka, wicedyrektorka Szkoły Podstawowej nr 173 w Łodzi.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24