Brytyjskie centrum imigracyjne w Dover jest przeludnione, pojawiają się informacje o pierwszych przypadkach zakażeń świerzbem i błonicą, a także oskarżenia o nieludzkie traktowanie. Do tego sytuacji nie poprawia kontrowersyjna retoryka szefowej MSW i atak koktajlami Mołotowa na ośrodek. Zdaniem polityków Partii Pracy nad kryzysem imigracyjnym na Wyspach nikt nie panuje.
W byłej wojskowej bazie, przerobionej na centrum migracyjne, są ponad cztery tysiące ludzi. Tymczasem nie powinno być ich tam więcej niż 1,5 tysiąca. Migranci, którzy na Wyspy Brytyjskie przybyli małymi łodziami, ryzykując życie na groźnych wodach kanału La Manche, śpią na podłogach w przeludnionych pokojach. Pojawiły się już pierwsze przypadki zakażeń świerzbem i błonicą.
Krytykowana za sytuację migrantów szefowa brytyjskiego MSW przekonuje, że przyczyną zatoru jest opieszałość francuskich pograniczników i światowy kryzys uchodźczy. Jednocześnie argumentuje, że trzeba naprawić złamany system przyznawania azylu, a liczba nielegalnych imigrantów wymknęła się spod kontroli przez Albańczyków. Tym samym Suella Braverman wystawiła najgorszą z możliwych ocen samej sobie i swojej partii, która za ochronę granic odpowiedzialna jest od 12 lat.
- Brytyjczycy zasługują na to, żeby wiedzieć, która partia podchodzi poważnie do zatrzymania inwazji migrantów na nasze południowe wybrzeża, a która partia tego nie robi - mówiła Braverman podczas wystąpienia w Izbie Gmin.
Taki język nawet część jej partyjnych kolegów uznała za przesadę i podgrzewanie skrajnie prawicowego ekstremizmu w zaledwie kilka dni po tym, jak ośrodek dla migrantów w Dover został obrzucony koktajlami Mołotowa. Cierpiący na chorobę psychiczną sprawca ataku popełnił samobójstwo.
"Szukanie azylu nie jest nielegalne"
Opozycja zarzuca szefowej MSW ignorowanie ostrzeżeń, celowe zaniedbania i nieludzkie traktowanie uchodźców.
- Nie ma nic patriotycznego w sprawianiu dzieciom cierpienia - stwierdziła Stella Creasy, posłanka Partii Pracy.
- Szukanie azylu nie jest nielegalne. Nielegalne jest więzienie ludzi bez podstaw prawnych - dodała Joanna Cherry, posłanka Partii Pracy.
Centrum w Manston miało służyć rejestracji i alokacji migrantów, ale jego prace sparaliżowały rekordowe liczby. Od początku roku na Wyspy dotarło niemal 40 tysięcy migrantów - przez cały zeszły rok 28,5 tysiąca. Niektórzy spędzają w centrach imigracyjnych więcej czasu niż przewidują przepisy, wiec rządowi grozi kolejny kryzys wywołany falą pozwów organizacji humanitarnych.
Autor: Maciej Woroch / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN