Jest szansa, by Szymek normalnie chodził. Jedynym problemem jest czas

Jest szansa, by Szymek normalnie chodził. Jedynym problemem jest czas
Jest szansa, by Szymek normalnie chodził. Jedynym problemem jest czas
Paula Przetakowska | Fakty po południu
Jest szansa, by Szymek normalnie chodził. Jedynym problemem jest czasPaula Przetakowska | Fakty po południu

Miał nie chodzić, a w najlepszym wypadku chodzić w ortezach, ale pojawiła się nadzieja. Dzielny Szymek Walkowiak ze Środy Wielkopolskiej jeszcze nie ma dwóch lat, a już za chwilę czeka go operacja prostowania kości strzałkowych nóg. Czeka, jeśli do 14 stycznia uda się na nią zebrać 350 tysięcy złotych. Dla rodziców Szymka to kwota bardzo wysoka, ale z medycznego punktu widzenia to niewiele, bo Szymek może zostać zoperowany w Polsce. Gdyby ta sama operacja odbyła się za oceanem, koszt trzeba by pomnożyć razy kilka.

Pierwsze kroki Szymka w ortezach miały być bardzo trudne, ale chłopiec szybko zrozumiał, że tylko dzięki nim może biegać za piłką. - Radzi sobie w nich. Jest bardzo szybki, ale nie wszytko może zrobić tak jak zdrowe dzieci - mówi Aleksandra Walkowiak, mama Szymona.

Chłopiec nie wszędzie może wejść, o upadek też nie trudno. - Jedna noga jest krótsza o około cztery centymetry, więc to jest już duża różnica w przypadku takiego malucha - dodaje tata chłopca.

Szymek choruje na rzadką odmianę hemimelii, która objawiła się u niego brakiem kości strzałkowych. Dodatkowo, jego nóżki mają kolejno trzy i cztery palce, prawa rączka - tylko dwa. - Jak widzi jakąś zabawkę to widać, że zastanawia się, którą rączką może ją chwycić, którą rączką sobie najlepiej poradzi. Prawa rączka ma dwa paluszki, ale nie jest tak, że Szymek jest leworęczny. Nawet kredki potrafi chwycić w prawą rączkę - mówi pani Aleksandra.

Największą przeszkodą w normalnym funkcjonowaniu jest wada kończyn dolnych, ale jak się okazuje, nie jest przeszkodą nie do pokonania. Od lekarza do lekarza, rodzina Walkowiaków trafiła w końcu na konsultację do tzw. cudotwórcy z Florydy. Dr Dror Paley przebywał wtedy z wizytą w Polsce i podjął się leczenia chłopca. Co ważne, operacja może być przeprowadzona w polskim szpitalu.

- Doktor użył słów, że to nasza pierwsza i ostatnia szansa na dobry start w leczenie, więc postanowiliśmy spróbować i dać Szymkowi szansę na sprawność. Doktor zapewnia, że wszystko pójdzie dobrze. Oglądaliśmy przypadki dzieci, które miały podobne wady jak syn. Teraz biegają po drzewach, jeżdżą nawet na rowerze jednokołowym - wylicza Tomasz Walkowiak.

Jedyna szansa

Szymkowi energii nie brak. Cały czas brakuje jednak pieniędzy na przeprowadzenie operacji. Dla pani Aleksandry i pana Tomka 350 tysięcy złotych to kwota nieosiągalna. Chociaż to i tak dużo mniej niż koszt operacji w Stanach Zjednoczonych. - Operujemy w polskim szpitalu o standardzie odpowiadającym temu w Stanach, ale koszty i tak są mniejsze. Może nie tyle koszty operacji, ile koszty około operacyjne, czyli wyjazdu i pobytu w USA przez prawie pół roku - mówi dr Jarosław Michał Deszczyński z polskiego oddziału Paley European Institute.

Dla Szymka operacja w Polsce to szansa. Druga taka się nie powtórzy. Pieniądze trzeba zebrać do 14 stycznia. Chłopiec na stół operacyjny ma trafić jeszcze w tym miesiącu. Na czym będzie polegał szereg operacji? - Będą to osteotomie, czyli przecięcia kości, na nowo ustawienia tych kości, uwolnienia ścięgien, uwolnienia nerwów, uwolnienia mięśni. Być może będzie to jedna operacja przygotowująca, która dalej pozwoli wydłużać tę kończynę, żeby kończyny były równej długości, stopa była płasko na ziemi i żeby Szymek mógł normalnie chodzić, biegać z rówieśnikami - opisuje Tomasz Albrewczyński, który także pracuje dla Paley European Institute.

Żeby wszystko się udało Szymek powinien zostać zoperowany przed ukończeniem dwóch lat. - Szymek pod koniec stycznia będzie miał dwadzieścia dwa miesiące. Mamy nadzieję, że się uda. Trzeba wierzyć i my cały czas wierzymy - kończy pani Aleksandra.

Zbiórka trwa na platformie siepomaga.pl

Autor: Paula Przetakowska / Źródło: Fakty po południu TVN24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Mija 30 lat od tragicznego pożaru w hali Stoczni Gdańskiej. Zginęło wtedy siedem osób. To było podpalenie, jednak do dziś nie wiadomo, kto za nie odpowiada. Gdy po koncercie w hali pojawił się ogień, widzowie na początku myśleli, że to efekty świetlne.

Mija 30 lat od tragedii w Stoczni Gdańskiej. "Myśmy byli przekonani, że nas spali żywcem"

Źródło:
Fakty TVN

Stała, cotygodniowa rehabilitacja i perspektywa jeszcze co najmniej siedmiu operacji. Do tego specjalne ubranie, dzięki któremu życie z potężnymi bliznami jest życiem bez bólu. Po koszmarnym wypadku 9-letni Olek ma tylko jedno marzenie: chce wyzdrowieć. Można mu w tym pomóc.

Ma zniszczone dłonie, ramiona, plecy i klatkę piersiową. 9-letni Olek potrzebuje pomocy

Ma zniszczone dłonie, ramiona, plecy i klatkę piersiową. 9-letni Olek potrzebuje pomocy

Źródło:
Fakty TVN

Fabuła nowego serialu osadzonego w świecie Diuny skupia się na tym, co działo się przed wydarzeniami znanymi z filmów. Zdradza, jak doszło do trwającego przez pokolenia konfliktu pomiędzy rodami władającymi kosmosem. Odsłania też kulisy działania tajemniczego zakonu sióstr Bene Gesserit. Co ciekawe, w rozmowie z obsadą tej międzynarodowej produkcji pojawił się polski wątek dotyczący Radosława Sikorskiego.

Na Max jest już dostępny serial "Diuna: Proroctwo". A co ma z tym wszystkim wspólnego Radosław Sikorski?

Na Max jest już dostępny serial "Diuna: Proroctwo". A co ma z tym wszystkim wspólnego Radosław Sikorski?

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Polscy seniorzy - kim są, jak żyją, czego potrzebują? Jak młodsi mogą pomóc? Co zrobić, by seniorom żyło się lepiej? W Unii Europejskiej nasze starzejące się społeczeństwo nie jest wyjątkiem. Już jedna piąta z nas to osoby starsze, a według prognozy GUS-u w 2060 roku co trzeci mieszkaniec Polski będzie seniorem. Jak ten fakt zmienia gospodarkę, ochronę zdrowia czy rynek pracy?

Polska się starzeje, seniorów przybywa. "Neurologia powinna stać się kolejną dziedziną priorytetową"

Polska się starzeje, seniorów przybywa. "Neurologia powinna stać się kolejną dziedziną priorytetową"

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Karol Nawrocki ma swój dorobek, ale nie jest związany z partyjną nawalanką - tak o kandydacie PiS-u na prezydenta mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 poseł tej partii Janusz Cieszyński. Europoseł Koalicji Obywatelskiej Andrzej Halicki, odnosząc się do przemówienia kandydata, spuentował to słowami - "Co miałem do powiedzenia, przeczytałem. Tekst napisał prezes Kaczyński. Dziękuję za to, że mnie wybrał".

"Przemówienie określiłbym puentą: Co miałem do powiedzenia, przeczytałem. Tekst napisał prezes"

"Przemówienie określiłbym puentą: Co miałem do powiedzenia, przeczytałem. Tekst napisał prezes"

Źródło:
TVN24

Teraz przyjdzie nam się bić o każdy głos, być w każdej nawet najmniejszej miejscowości. Nic tutaj nie jest rozdane, nawet dobre sondaże nie mogą uśpić czujności - mówił w "Faktach po Faktach" pełnomocnik rządu ds. odbudowy po powodzi, sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński o przyszłych wyborach prezydenckich. Zapewniał też, że kandydat KO Rafał Trzaskowski "będzie miał za sobą armię ludzi".

"PiS będzie walczył o życie". Kierwiński o kampanii prezydenckiej

"PiS będzie walczył o życie". Kierwiński o kampanii prezydenckiej

Źródło:
TVN24

W ubiegłym tygodniu w Redzikowie koło Słupska otwarto bazę amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Taką samą - tyle że od lat - ma już Rumunia. W Rumunii powstaje także największa NATO-wska baza w Europie. Dla Sojuszu ten kraj jest istotny między innymi ze względu na jego położenie. Rumunia graniczy z Ukrainą, ale i Mołdawią, której również zagraża rosyjski imperializm. Władze w Bukareszcie znane były z prozachodniego nastawienia, ale ostatnio popularność zdobywają tam siły prorosyjskie. W ten weekend zaczynają się w tym kraju wybory.

W Rumunii powstaje największa baza NATO w Europie. Jednocześnie rośnie tam poparcie dla sił prorosyjskich

W Rumunii powstaje największa baza NATO w Europie. Jednocześnie rośnie tam poparcie dla sił prorosyjskich

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

W Salwadorze znajduje się największe więzienie w Ameryce Łacińskiej. Trafiają tam mordercy, gwałciciele i członkowie gangów. Mowa o Centrum Odosobnienia Terroryzmu - CECOT. Więzienie otwarto w ubiegłym roku. Może pomieścić 40 tysięcy osób i zapełnia się błyskawicznie, bowiem w kraju o jednym z najwyższych wskaźników zabójstw na świecie od dwóch lat panuje stan wyjątkowy. Amnesty International przestrzega, iż Salwador doświadcza "stopniowego zastępowania przemocy gangów przemocą państwową". Społeczeństwo jednak taką politykę popiera - pierwsze dane mówią o spadku przestępczości. Telewizji CNN jako jedynej udało się dostać do strzeżonego kompleksu i pokazać, w jakich warunkach przebywają osadzeni.

Największe więzienie w Ameryce Łacińskiej jest symbolem "nowego Salwadoru". Tak wygląda życie osadzonych

Największe więzienie w Ameryce Łacińskiej jest symbolem "nowego Salwadoru". Tak wygląda życie osadzonych

Źródło:
CNN