Szybka utrata wagi, senność i wzmożone pragnienie. To pierwsze, ale bardzo poważne objawy cukrzycy u dziecka. Nie można ich lekceważyć, bo mogą być wręcz śmiertelnie niebezpiecznie. Liczba dzieci chorych na cukrzycę wzrasta lawinowo, a lekarze biją na alarm.
Tak źle nie było nigdy. Mamy wśród dzieci epidemię cukrzycy typu pierwszego. Każdego roku liczba zachorowań wzrasta w Polsce o pięć procent.
- Sytuacja jest rzeczywiście przerażająca. Dramatycznie wzrasta liczba dzieci chorych na cukrzycę i to szczególnie tych młodych - mówi profesor Krzysztof Strojek, krajowy konsultant do spraw diabetologii.
Wiele dzieci z tego powodu trafia karetkami wprost na szpitalne oddziały intensywnej terapii.
- 30 procent dzieci jest przyjmowanych w stanie ciężkim, w stanie kwasicy ketonowej, czyli jest to stan zagrożenia zdrowia i życia dziecka - tłumaczy profesor Agnieszka Szypowska, diabetolog i profesor nauk medycznych z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
W takich sytuacjach liczy się każda godzina. Co powinno zmusić rodziców do szybkiego działania? W pierwszej kolejności wzrost pragnienia u dziecka.
- Diagnozę dostaliśmy w środę rano. Natomiast od dwóch tygodni zaczął bardzo dużo pić i bardzo dużo sikać - opowiada Agnieszka Wojciechowska, mama Olka.
Kolejne objawy to szybka utrata wagi oraz wzmożona senność. Tak było w przypadku Huberta.
- O 22:00 wstał i za chwilę chciał iść znowu spać. To już mi się włączyła bardzo czerwona lampka. Wzięliśmy go, ponieważ to była niedziela, na pomoc doraźną. On już w samochodzie z powrotem spał - opowiada Ewa Marcinkowska-Mozio, mama Huberta.
"Nie znamy przyczyn"
W ciągu ostatniego ćwierćwiecza zachorowalność na pierwszy typ cukrzycy zwiększyła się u polskich dzieci czterokrotnie. W tej chwili choruje ich już prawie dwadzieścia tysięcy.
Oddziały diabetologiczne są przepełnione. Potwierdza to profesor Agnieszka Szypowska z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Skąd ten wybuch epidemii? Nie wiadomo. Nie wie też krajowy konsultant do spraw diabetologii.
- Nie znamy przyczyn i nie potrafimy w związku z tym zaradzić temu wzrostowi - tłumaczy profesor Krzysztof Strojek.
- Nie jesteśmy w stanie zastopować tego wzrostu zachorowań - dodaje profesor Agnieszka Szypowska.
Jest oczywiście wiele hipotez. Nasze dzieci najprawdopodobniej po prostu niszczy rozwój cywilizacji. Za mało czasu spędzają na słońcu i brakuje im witaminy D3. Organizmy ich oraz ich rodziców ulegają stresowi oraz infekcjom. To z kolei powoduje, że system odpornościowy odmawia współpracy i zaczyna niszczyć własne komórki.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24