19 gmin z województwa łódzkiego chce wspólnie wybudować zakład komunalny, który zajmie się śmieciami. Wydawałoby się, że wszyscy powinni być "za", jednak od kilku lat inwestycja jest blokowana. Politycy Koalicji Obywatelskiej opublikowali nagrania, na których domniemani emisariusze marszałka z Prawa i Sprawiedliwości mówią, od czego zależy dostęp do publicznych pieniędzy.
Związek Międzygminny "Bzura", reprezentujący 19 gmin z województwa łódzkiego, od 11 lat próbuje wybudować wspólny dla ich 150 tysięcy mieszkańców zakład komunalny, by za śmieci płacili mniej.
Na drodze inwestycji cztery lata temu stanął ówczesny wojewoda łódzki, dziś minister spraw zagranicznych, Zbigniew Rau, który dwukrotnie w trakcie budowy uchylił związkowi pozwolenie na budowę.
Związek musiał zapłacić wykonawcy karę umowną, a na dodatek marszałek województwa łódzkiego Grzegorz Schreiber nie wpisał inwestycji na listę uprawniającą do dotacji państwowych i unijnych.
- Wystąpiliśmy również teraz do Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Oczywiście też nie otrzymaliśmy żadnego wsparcia. Nasze działania są jakby torpedowane - uważa Ryszard Nowakowski, przewodniczący Związku Międzygminnego "Bzura".
Gminy podały wojewodę i marszałka do sądu i wygrały. Teraz za straty wynikające z decyzji urzędników żądają od Skarbu Państwa odszkodowania w wysokości 74 milionów złotych.
Podchody o miejsca
Równocześnie zaczęły się podchody wokół miejsc w zarządzie gminnej inwestycji. Opozycja opublikowała nagrania, na których domniemani emisariusze marszałka z PiS mówią, od czego zależy dostęp do publicznych pieniędzy.
- Dokonanie zmian zarządu jest podstawą do, bym powiedział, podjęcia rozmów i dalszego procedowania w kierunku pozyskania środków finansowych - mówi na nagraniu Adam Ruta, wójt gminy Łyszkowice.
Sylwester Kubiński, wójt gminy Bielawy, mówi z kolei o wskazaniu osób, które "pan marszałek traktuje jako osoby godne".
- Teraz pytanie, czy chcemy nadal bić się z koniem, że tak powiem, czy też no, dla dobra sprawy, powinniśmy przyjąć te warunki. To jest do rozważenia w sumieniu każdego z nas - dodaje Kubiński.
- Ja uważam, że to jest działanie pod dyktat marszałka. I mi się to, powiem szczerze, stanowczo nie podoba - odpowiada na nagraniu Leszek Filipiak, zastępca burmistrza Aleksandrowa Łódzkiego.
"Własność mieszkańców, a nie PiS-u"
- Gdyby okazało się, że słuchani przez nas emisariusze rzeczywiście działają z upoważnienia pana marszałka, to mamy ewidentnie do czynienia z korupcją bierną i czynną - mówił na konferencji prasowej, na której ujawniono nagrania, Krzysztof Piątkowski z Platformy Obywatelskiej.
- Jeśli pan marszałek nie złoży zawiadomienia do prokuratury odnośnie tych panów, że powołują się na wpływy w jego urzędzie bezprawnie, to i on nadaje się do dymisji. Tak nie może być. To jest województwo samorządowe, własność mieszkańców, a nie PiS-u - dodał Marcin Bugajski, radny sejmiku województwa łódzkiego z Klubu Radnych Koalicji Obywatelskiej.
Rzeczniczka marszałka to, co słychać na taśmach, słyszy inaczej.
- Na tych taśmach nie ma prawdy, tylko są po raz kolejny pomówienia, jakieś dywagacje, może faktycznie powinna to zbadać prokuratura - uważa Magdalena Kamińska, rzeczniczka prasowa marszałka województwa łódzkiego.
Wniosek do prokuratury Związek Międzygminny "Bzura" ma już gotowy.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN