W sobotę premier Mateusz Morawiecki spotkał się z mieszkańcami Rypina. Jednak nie wszyscy mogli w nim uczestniczyć. Służby zabezpieczające zgromadzenie miały wpuszczać tylko tych, których znają z widzenia i są mieszkańcami Rypina. W trakcie spotkania burmistrz miasta z rąk jednego z uczestników wyrwał transparent z karykaturą premiera i napisem "Pinokio - notoryczny kłamca".
Mateusz Morawiecki, wjeżdżając na spotkanie do Rypina, prawdopodobnie słyszał, co krzyczała do niego dwójka protestujących mieszkańców. Spotkać się nie udało, bo premier się nie zatrzymał. W tym czasie na spotkanie próbował wejść pan Wiesław - mieszkaniec Rypina. Ostatecznie, po pokazaniu dowodu oraz kontroli, panu Wiesławowi udało się wejść.
Na tym problemy pana Wiesława się nie skończyły. Jego transparent z karykaturą premiera i napisem "Pinokio - notoryczny kłamca" za kłopotliwy uznał burmistrz Rypina Paweł Grzybowski i wyrwał go mieszkańcowi.
W kontekście zachowania burmistrza ważne jest, że na oficjalnym profilu miasta w mediach społecznościowych można przeczytać zaproszenie na spotkanie z premierem i wspólne grillowanie z wyraźnym dopiskiem "serdecznie zapraszamy wszystkich mieszkańców".
- Domyślam się, że każde takie spotkanie ma konkretnych swoich organizatorów. To są organizatorzy polityczni. (...) Ja nie mam nic przeciwko temu, żeby na przykład na spotkanie z mną - i to się prawie zawsze zdarza - przychodzili ludzie, którzy się ze mną nie zgadzają - podkreśla Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego z PiS.
Pytanie o drożyznę
Mateusz Morawiecki zdecydowaną część wystąpienia w Rypinie poświęcił byłemu premierowi Donaldowi Tuskowi.
- Tusk znaczy bieda, nie ma powrotu Tuska. Nie chcemy powrotu biedy - mówił premier.
Tyle, że gdy jeden z mieszkańców zapytał o kryzys i biedę, to nazwisko Tusk nie padło, a pytanie było skierowane do stojącego tam premiera. "Dlaczego na kryzysie cierpimy my, mieszkańcy prości, a nie spółki Skarbu Państwa? Oni mają dużo pieniędzy, zysków, a my zwykli mieszkańcy żyjemy w biedzie" - brzmiało pytanie.
W odpowiedzi premier po raz kolejny powtórzył, że albo spółki podzielą się zyskami, albo rząd wprowadzi specjalny podatek. Na razie jednak konkretnych rozwiązań brak, choć to spółki nadzorowane przez rząd.
- Najbliższe miesiące właśnie przyniosą rozstrzygnięcie. Nie będzie tak, że te spółki będą miały bardzo wysokie zyski, a my nic z tym zyskami nie zrobimy - mówił Morawiecki.
Na spotkaniach z premierem istotne jest też bezpieczeństwo, stąd kontrola nie jest niczym niewłaściwym. Problem zaczyna się, gdy przy weryfikacji głównym kryterium jest to, co kto ma na transparencie.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24