Tomasz Szmydt jest ścigany przez prokuraturę. Były sędzia, który uciekł na Białoruś, jest poszukiwany na szczeblu krajowym. Kolejnym krokiem może być Europejski Nakaz Aresztowania. Sam Szmydt bryluje w białoruskich reżimowych mediach. W sprawie pojawia się też nowy wątek. Jak ujawnia "Gazeta Wyborcza", tajemnicza bizneswoman, która była zameldowana w tym samym mieszkaniu co Szmydt, przepadła.
W białoruskiej propagandzie spektakl z Tomaszem Szmydtem trwa. Były sędzia pojawił się w ambasadzie Polski w Mińsku. Przyniósł pisma adresowane do polskiego prokuratora generalnego i Rzecznika Praw Obywatelskich. - Pan konsul odmówił przyjęcia pism - mówi w białoruskich mediach Szmydt. W pismach były sędzia żali się na rzekome naruszenie jego praw.
- Szkoda, że nie stosował takich listów, kiedy był sędzią Rzeczypospolitej Polskiej i nie zastanawiał się nad swoim działaniem przez ostatnie ileś tam lata - komentuje Krystian Markiewicz, sędzia ze Stowarzyszenia Sędziów "IUSTITIA".
O incydencie pisze rzecznik polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Zwraca uwagę na otoczenie Szmydta. Obok reżimowych białoruskich dziennikarzy, byli przedstawiciele służb. Szmydt miał nagabywać polskiego przedstawiciela dyplomatycznego, który nie odpowiedział na zaczepki.
"Szmydt nie pojechał na bezpieczną emeryturę"
- Były sędzia Szmydt nie ma nic do powiedzenia i nie ma nic do pokazania, co miałoby znaczenie dla nas, dla naszego funkcjonowania. Jest zdrajcą ojczyzny - podsumowuje Michał Kobosko, poseł i kandydat Trzeciej Drogi w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
- Pan Tomasz Szmydt nie pojechał na bezpieczną emeryturę po działalności szpiegowskiej na Białoruś. Tylko pojechał na tę Białoruś, żeby nadal szkodzić Polsce - dodaje Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka z Nowej Lewicy.
Słychać też głosy, także z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, że Szmydt zawsze może wrócić do Polski i tu przedstawić swoje dokumenty.
ZOBACZ TAKŻE: Tomasz Szmydt przed ambasadą w Mińsku. "Usiłował nagabywać polskiego przedstawiciela dyplomatycznego"
- Jeżeli chcesz, żeby uczciwie twoją sprawę rozpatrzono, zapraszamy do powrotu do Polski. Będzie postępowanie sądowe, będzie pan miał szansę przedstawić swoje argumenty przed sądem - zwraca się do Szmydta Krzysztof Kwiatkowski, senator z Koalicji Obywatelskiej.
Ewentualny powrót do Polski oznaczałby dla Szmydta koniec wolności. W związku z podejrzeniami o szpiegostwo, były sędzia jest oficjalnie poszukiwany przez polskie władze. Na stronach policji został opublikowany list gończy.
- W praktyce oznacza to, iż jak zostanie wylegitymowany w Polsce lub na próbie przekroczenia polskiej granicy, zostanie zatrzymany - informuje rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak.
Tajemnicza bizneswoman
Śledczy analizują możliwość ścigania byłego sędziego Europejskim Nakazem Aresztowania. Wydanie takiego dokumentu oznaczałby zatrzymanie Szmydta i przekazanie go Polsce, w razie, gdyby znalazł się na terenie Unii. To jednak wciąż za mało, jeśli ścigany pozostanie na Białorusi. Dlatego śledczy szukają też innych możliwości.
- Możemy "pomocować się" jedynie instrumentami międzynarodowymi, a więc poszukiwaniami międzynarodowymi, które w zależności od pewnych uregulowań i dobrej woli po stronie białoruskiej, mogą lub nie mogą być skuteczne - mówi Nowak.
Ostatnim miejscem zameldowania Szmyta w Polsce był Grójec. Taka informacja pojawiła się w liście gończym i tym tropem poszedł reporter "Gazety Wyborczej". Okazało się, że w tym samym mieszkaniu zameldowana była Olena K. Nie wiadomo, czy to Białorusinka, Rosjanka czy Ukrainka. Udało się za to ustalić, że niedawno zniknęła z Polski. Sprzedała mieszkanie i zamknęła biznes.
- Można się było spodziewać, że jest jakakolwiek osoba wokół niego, która została zidentyfikowana, jako osoba funkcjonująca w strukturach wywiadu Rosji czy Białorusi, to ona też byłaby objęta zarzutami, ale nie jest. W związku z tym albo to jest przypadek, albo prokuratura i nasze służby niewiele wiedzą, a jak wiedzą to nie są w stanie tego udowodnić - komentuje Marcin Rybak, dziennikarz z "Gazety Wyborczej".
Przed ucieczką na Białoruś, Szmydt był sędzią. Rozpoznał ponad tysiąc spraw. Jak podała "Rzeczpospolita", prawie 40 z nich dotyczyło informacji niejawnych i poświadczeń bezpieczeństwa.
CZYTAJ TAKŻE: Ma powstać komisja ds. zbadania rosyjskich wpływów. Andrzej Duda: niech to będą eksperci
Sędziowie i prokuratorzy mają dostęp do takich informacji bez sprawdzenia przez służby. Przepisy, które na to pozwalają, to był jeden z tematów piątkowego spotkania w Ministerstwie Sprawiedliwości.
- Nie ma na razie propozycji Ministerstwa. Wszystko jest na etapie dopiero uzgodnień i ustaleń kierunków działania - przekazuje Mariusz Krasoń, prokurator ze Stowarzyszenia Lex Super Omnia.
Od sędziów słyszymy, że nie ma możliwości, żeby służby bezpośrednio decydowały, kto może być sędzią, a kto nie. I który sędzia ma rozpoznawać konkretne sprawy.
- Potrzebny jest bufor, docelowo Krajowa Rada Sądownictwa. Tam powinna być jakaś komisja, która by sprawdzała w uzasadnionych przypadkach takich sędziów, ale też zastanawiamy się, kto w między czasie - mówi Krystian Markiewicz.
W obecnej Krajowej Radzie Sądownictwa cały czas zasiadają sędziowie z politycznej nominacji. Decyzje rady cały czas są kwestionowane, dlatego sędziowie liczą w pierwszej kolejności na zmiany w samym KRS-ie.
Źródło: Fakty po Południu
Źródło zdjęcia głównego: twitter.com/Szmydt_Tomasz