Kazimierz Kujda nie jest już prezesem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska - złożył dymisję, a ta została przyjęta. Kujda w PRL-u współpracował z SB. A to - jak mówiła rzecznika PiS-u - "problem". Zobaczymy czy następca Kujdy będzie musiał obowiązkowo się zlustrować.
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska będzie miał nowego szefa. Zostanie rozpisany konkurs. - Kazimierz Kujda złożył na moje ręce rezygnację z funkcji prezesa. Ja tę rezygnację przyjąłem - mówi minister środowiska Henryk Kowalczyk.
Po ujawnieniu współpracy Kujdy z SB w latach osiemdziesiątych - na pytanie czy ma odejść - PiS od kilku dni odpowiada tak: - To jest problemem dla naszego środowiska, więc wydaje mi się, że tak - mówi Beata Mazurek, wicemarszałek Sejmu i rzeczniczka PiS.
To nie był przypadek?
Decyzję podjął nie minister, ani rada Funduszu, ale prezes Kaczyński - w tej sprawie opozycja nie ma wątpliwości. - Bez zgody prezesa nic się w Polsce nie dzieje, w związku z tym, to cięcie było rzeczywiście szybkie, chirurgiczne - ocenia Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej.
Chociaż PiS zaprzecza i mówi o zaskoczeniu - opozycja uważa, że o przeszłości Kujdy - byłego prezesa spółki Srebrna, zaufanego współpracownika Jarosława Kaczyńskiego - PiS musiało wiedzieć wcześniej.
- Póki nie wychodziło, to trzeba było utrzymywać ciszę. Dlatego też ten pan zajmował stanowisko, które nie było objęte lustracją - uważa Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL. - Nikomu nie przyszłoby do głowy, że chodzi o jedną osobę, a widocznie chyba o to chodziło - dodaje
- Wyjęto tę instytucję z listy, które podlegają lustracji, jeśli chodzi o kadrę zarządzającą. Nie sądzę, żeby to był przypadek - ocenia Andrzej Halicki z PO.
Dysponent wielkich pieniędzy
Ustawa lustracyjna obejmuje dziesiątki stanowisk i funkcji. Lustrowani są sekretarze gmin czy zarządy kół łowieckich, ale szefa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska - lustracja nie obejmuje, mimo że to potężna instytucja, która co roku przyznaje setki milionów złotych dotacji i dysponuje miliardowymi kwotami z naszych podatków i ze środków unijnych.
Przykładem takich milionowych dotacji jest dwadzieścia siedem milionów złotych na geotermię ojca Rydzyka - przyznane za prezesa Kujdy właśnie - co opozycja ocenia jako kupowanie politycznego poparcia za publiczne środki. W ustawie lustracyjnej czytamy, że lustracja jest właśnie po to, by zagwarantować uczciwość i szlachetność postępowania.
Zmiana prawa
Kazimierz Kujda pełnił funkcję prezesa funduszu po raz trzeci. W przeszłości - jak twierdzi Platforma Obywatelska - była możliwość jego lustracji na bazie starych przepisów. Czy próbowano to zrobić? Nie wiadomo.
- Składam w tej sprawie zapytania i do IPN-u, i do ministerstwa środowiska - podaje Michał Szczerba z PO.
Tak czy inaczej przepisy zmieniono i prezesa Kujdy lustracja nie obejmowała. Pytanie czy ta luka zostanie uzupełniona? Niekoniecznie.
- Pewnie wiele jeszcze innych rzeczy powinno być zrobionych, ale my posługujemy się tym prawem w tym stanie, jakie jest - mówi Henryk Kowalczyk.
- Ustawa lustracyjna nie była przedmiotem prac ministerstwa sprawiedliwości - ucina minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Kolejne pytanie bez odpowiedzi brzmi: dlaczego teczki prezesa Kujdy były przez lata utajnione w zbiorze zastrzeżonym IPN-u?
Kazimierz Kujda zapowiedział wyjaśnienie współpracy z SB. Jak sam przyznaje - przekazywał informacje ze swoich podróży zagranicznych. Twierdzi, że nikogo nie krzywdził.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN