Wlad, Oleg i Jarosław - to ukraińscy żołnierze, po których wszelki ślad zaginął. Przed rokiem opowiedzieliśmy w "Faktach" TVN ich historie. Dziś życie do tych historii dopisuje tragiczny epilog ze wspólnym mianownikiem - konwencja genewska o traktowaniu jeńców wojennych to dla Rosjan tylko świstek papieru.
Porucznika Wlada spotkaliśmy na froncie w Donbasie tuż przed rosyjską inwazją. Przekonywał, że Ukraińcy, jeśli zostaną napadnięci, zgotują Rosjanom drugą Czeczenię. - Nie chcę, żeby powtórzyła się eksterminacja Ukraińców - Wielki Głód. Ja tego nie chcę. Jestem gotowy za to umrzeć i za to zabijać - mówił w lutym 2022 roku porucznik Wladyslaw Bulij.
Ukraina dla Rosjan stała się piekłem, ale młody oficer przewidział także swoją przyszłość. Zaginął w pierwszych tygodniach walk. Ponad 900 dni - tak długo rodzice czekali na informacje o jego losie. Latem tego roku Ukraińcy znaleźli DNA młodego oficera, badając zwłoki żołnierzy przekazane przez Rosjan w ramach wymiany.
ZOBACZ WIĘCEJ: "Gdzie oni są". Reportaż w TVN24 GO
"Bezlitosny wróg ostrzeliwał ich rakietami kasetowymi. Wszystko płonęło. Nawet metal się palił. W tym piekle znalazł się żołnierz Wladyslaw. Bronił swojej ojczyzny i nas wszystkich" - tak swojego bohatera żegnał Stary Sambor.
Rosjanie traktują jeńców jak kryminalistów
Historie poszukiwanych żołnierzy pokazaliśmy w reportażu "Gdzie oni są". Teraz życie dopisuje do nich tragiczne zakończenia. Mąż Iryny na początku wojny trafił do niewoli. Po wielu miesiącach miał być wymieniony, ale prawie rok temu kontakt z nim się urwał.
- On był na pokładzie samolotu Ił-76, który został zestrzelony ukraińską rakietą. Tak twierdzi strona rosyjska. Nasza strona milczy - mówi Iryna Sobolewa, żona zaginionego ukraińskiego żołnierza.
Lesya Masaj miesiącami walczyła o zwolnienie z niewoli swojego ciężko rannego syna. Bezskutecznie. - Osądzili go w Ługańsku, w LNR, i wywieźli do Rosji. Z tego, co wiemy, z artykułu 205: terroryzm - przekazuje kobieta.
Na Syberii ma spędzić osiem lat. Nie ma z nim kontaktu. Rosjanie nie przyznali mu statusu jeńca wojennego, nie respektują międzynarodowych konwencji.
- Przywódcy polityczni Rosji, atakując Ukrainę, złamali Kartę Narodów Zjednoczonych, złamali prawo międzynarodowe, a łamanie takich dokumentów jak konwencja genewska czy konwencje haskie to jest po prostu konsekwencja - komentuje prof. Tomasz Kubin z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
CZYTAJ TEŻ: "Nie dożyjesz jutra". W tym miejscu na Białorusi Rosjanie torturowali dzieci i jeńców wojennych
Dla rodzin to ciągnący się już niemal trzy lata koszmar. - Ile człowiek może wytrzymać, nie wiedząc nic? Każdego dnia budzisz się i kładziesz spać tylko z jedną myślą. Każdego dnia szukasz skrawka informacji - wyznaje Iryna Sobolewa.
Los dziesiątków tysięcy ukraińskich żołnierzy pozostaje nieznany.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24