Tysiące ludzi wzdłuż Odry wciąż walczą o uratowanie swoich domów i miast.

Podczas sprzątania po powodzi wystarczy jedno skaleczenie, a może dojść do zakażenia. Jak się przed tym chronić?

Ktoś, kto tego nie przeżył może sobie tylko wyobrażać, co znaczy być ofiarą żywiołu.

Dokładnie od tygodnia w Polsce prawie nie ma innego tematu niż powódź.

Telefony z groźbami i fala hejtu w internecie.

Najpierw była ludzka solidarność w ratowaniu przed katastrofą, a teraz jest solidarność w sprzątaniu.

Fala powodziowa zostawia za sobą skażony chemicznie i biologicznie muł.

W komunikatach służb widać skalę dramatu. W historiach konkretnych ludzi - jego bezmiar.

W całym kraju trwają zbiórki darów dla powodzian.

Poważne kłopoty ma cały region.

Zagrożenie rozszerza się na kolejne regiony południowo-zachodniej i południowej Polski.

Wiele osób pamięta powodzie sprzed lat. I choć teraz zabezpieczenia są lepsze, to żywioł wciąż jest nieobliczalny.

Z panią Jadwigą rozmawiał Wojciech Bojanowski.

Bardzo trudno sytuacja jest w Lądku-Zdroju, Kłodzku i Jarnołtówku.

Tak silne opady zdarzały się raz na kilkadziesiąt lat.

Czyszczenie studzienek, sprawdzanie wałów przeciwpowodziowych i zabezpieczanie posesji workami z piaskiem.

Odra znowu jest zagrożona. Odławianych jest coraz więcej śniętych ryb i wszystko coraz bardziej przypomina sytuację z zeszłego roku, bo ścieki i zasolona woda wciąż lądują w rzece.

W Kanale Gliwickim trwa wyścig z czasem.

Sztab kryzysowy, pytania i ustalanie przyczyn.