- Jeszcze kilka dni temu walczyliśmy z upałami i suszą, a teraz robimy wszystko, żeby uchronić się przed zalaniami, podtopieniami, a nawet powodzią. Tak silne opady zdarzały się raz na kilkadziesiąt lat - mówią klimatolodzy i dodają, że z powodu zmian klimatycznych taka pogoda może zdarzać się częściej. Z jednej strony słychać, że władze i służby wyciągnęły wnioski z poprzednich powodzi, zbudowane zostały zbiorniki retencyjne, ale z drugiej - betonujemy miasta, więc woda nie ma gdzie się podziać, stąd zagrożenie powodziami błyskawicznymi.
W Ostrowie Wielkopolskim do akcji wkroczyło 50 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Układają wał przeciwpowodziowy wzdłuż rzeki Ołobok, bo jak zostanie przekroczony stan alarmowy, to kilkadziesiąt domów może znaleźć się pod wodą.
- Sytuacja jest stabilna i nasze działania na chwilę obecną mają charakter zabezpieczający - przekazuje kpt. Anna Jasińska- Pawlikowska z 12 Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej. - Prognozy są dla nas łaskawe. To, co nas martwi, to zapowiedzi silnych wiatrów - przyznaje Beata Klimek, prezydent Ostrowa Wielkopolskiego.
Beata Prusiewicz, właścicielka przedszkola terapeutycznego, przyznaje, że odetchnie, kiedy zagrożenie minie całkowicie. Na razie układa worki z piaskiem coraz wyżej, bo podczas sierpniowej ulewy woda zniszczyła cała podłogę. Do tej pory trwa osuszanie budynku. Straty wynoszą ponad 200 tysięcy złotych. - Jak będzie taka powódź, to do mnie do budynku nie będzie można dotrzeć. (Poprzednim razem - przyp. red.) wynosiliśmy dzieci na rękach przez okno - wspomina kobieta.
W pobliskim Odolanowie, gdzie stan alarmowy Baryczy został przekroczony o 30 centymetrów, nadal pełna mobilizacja, ale już mniej strachu. - Stan zagrożenia, który był wcześniej przewidywany, on się teraz zmniejszył, więc nie jest to miejsce krytyczne teraz - informuje Agata Sobczyk, wojewoda wielkopolski.
Na południu Wielkopolski alertami IMGW było objętych ponad 20 powiatów, teraz drugi stopień zagrożenia ulewami występuje jeszcze w powiecie kępińskim. - Gdyby coś się zadziało, jesteśmy w stanie przerzucić środki i siły - zapewnia Wiesław Szczepański, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.
Najtrudniejsza sytuacja występuje w województwie dolnośląskim. Miejscami spadło tam nawet ponad 200 litrów wody na metr kwadratowy. W niedzielę mieszkańców czeka powtórka. - Może napadać na Dolnym Śląsku od 70 do 110 litrów wody na metr kwadratowy, a w południowych częściach województwa dolnośląskiego, opolskiego, małopolskiego i śląskiego - tutaj może nawet spaść 150 litrów wody na metr kwadratowy, więc tak naprawdę ta niebezpieczna sytuacja dopiero się rozpoczyna - informuje Grzegorz Walijewski z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Zmiany klimatu postępują
Jeszcze kilka dni temu niemal cała Polska mierzyła się z suszą hydrologiczną, a teraz ekstremalne opady deszczu spowodowały zalania i powodzie w południowej części kraju. Odpowiedzialny jest za to niż Boris. Metodolodzy ostrzegają też przed burzami.
- Burza może nawet dać taki opad w ciągu godziny, dwóch, co przyniósł ten niż genueński w ciągu jednej doby, dlatego warto obserwować sytuację, bo burze mogą pokrzyżować prognozy i dodać tej wody - wyjaśnia Szymon Walczakiewicz z Instytutu Nauk o Morzu i Środowisku, Uniwersytet Szczeciński. - Niż genueński jest znanym zjawiskiem dla klimatologów. On się zdarza raz na kilkanaście czy kilkadziesiąt lat w naszym regionie świata - podkreśla prof. Bogdan Chojnicki, klimatolog.
ZOBACZ TEŻ: Gdzie jest burza? Grzmi w pięciu województwach
Zmiana klimatu i globalne ocieplenie powoduje, że nagła zmiana pogody i ulewy będą pojawiać się coraz częściej. - Z tego powodu, że w cieplejszym klimacie więcej wody paruje z oceanów i mórz. Morze Śródziemne jest wyjątkowo ciepłe - wyjaśnia Szymon Malinowski, fizyk atmosfery z Uniwersytetu Warszawskiego. - Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, kiedy to nastąpi, natomiast wszystko wskazuje na to, że ta olbrzymia pompa wodna, która zasysa wodę z morza, a później wylewa na terenie lądu, działa coraz sprawniej - wskazuje prof. Bogdan Chojnicki.
Potrzeba inwestycji w nowoczesną infrastrukturę
Dlatego konieczna jest modernizacja i budowa infrastruktury krytycznej przede wszystkim w małych miastach, gdzie problem zawsze jest największy. W Ostrowie Wielkopolskim jest 5 zbiorników retencyjnych. Żeby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańców, potrzeba jest kolejnych ośmiu - wylicza prezydent miasta. - Całościowe koszty dostosowania infrastruktury krytycznej to jest 300 milionów złotych - mówi Beata Klimek.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Ekstremalne opady. Tutaj został pobity rekord z 1997 roku
Samorządowcy tłumaczą, że doraźne wsparcie finansowe sytuacji nie zmieni - potrzebne są rozwiązania systemowe. - Kiedy zostanie przyjęta ustawa o ochronie ludności, to tam znajdą się również pieniądze na zarządzanie kryzysowe, ale również na budowę inwestycji. Myślę, że wtedy będziemy rozmawiali na ten temat - zapewnia wiceminister SWiA.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Maciej Kulczyński