Na razie śnieg jest. Atrakcyjne oferty są na terenach popowodziowych.

"Świetlik w ciemności" to zrealizowane z potrzeby serca słuchowisko z doborową obsadą.

W tym roku święta Bożego Narodzenia dla tysięcy rodzin są wyjątkowo trudne. Pamiętajmy o powodzianach, bo woda dawno opadła, a oni na święta zostali w zniszczonych domach albo ze wspomnieniami tych, których zabrała powódź. 

Po powodzi to pierwszy raz, kiedy mieszkańcy mogą normalnie przejechać tamtędy przez rzekę.

Na terenach popowodziowych trudno mówić o radości.

Gdy niemal wszyscy przygotowują się do świąt, warto sobie uświadomić, jak ciężko jest tym, których w tym roku na Śląsku zalała powódź.

W piątek rano zaczęły się próby obciążeniowe.

Po trzech miesiącach od powodzi najważniejsze jest, by pomóc ludziom odbudować ich domy. Ale już teraz trzeba też wskazać miejsca, gdzie kolejna katastrofa właściwie jest nieuchronna.

Popowodziowa rzeczywistość dalej jest bardzo trudna, a mieszkańcy nie kryją łez.

Nie wszystkie samorządy zgłosiły wnioski o środki na remont i wyposażenie zalanych szkół.

Dwa miesiące po powodzi część mieszkańców skuwa tynki, a część nadal osusza ściany i czeka na rządowe wsparcie.

Część już skuwa tynki i otrzymała odszkodowania. Część wciąż czeka na obiecaną pomoc.

W 54 kontenerach zmieściły się przedszkole, sale lekcyjne, sala sportowa, szatnia, toalety i pokoje dla nauczycieli.

48 ton na moście w Głuchołazach. To test wytrzymałości i to most tymczasowy, ale lepszy tymczasowy niż żaden.

Uczniowie ze szkoły we Wleniu są wciąż na zielonej szkole. Ich budynek wciąż nie nadaje się do użycia.

Miesiąc po powodzi w szkole nie ma ogrzewania i ciepłej wody, a aula, sala gimnastyczna, kuchnia i stołówka są doszczętnie zniszczone.

Drogi są przejezdne. Jest prąd, woda i internet - wyliczają gestorzy i samorządowcy.

Siła żywiołu była tak potężna, że woda dosłownie w kilka minut zalała szpital w Nysie.

Tam wciąż każdy dzień to walka.