Osiem tygodni po powodzi wracamy z kamerą do tych, których dotknęła wielka woda i którzy rozmawiali z nami, gdy walczyli z żywiołem. To między innymi wsie na Opolszczyźnie. Część mieszkańców już skuwa tynki i otrzymała odszkodowania. Część wciąż jednak czeka na obiecaną pomoc.
- Nie ma obecnie szans, żebym mieszkał w domu - mówi pan Łukasz, który dopiero tydzień temu przeprowadził do się z niewielkiej, podarowanej przez ludzi dobrej woli przyczepki, w której musiał zamieszkać po powodzi.
Pana Łukasza z kamerą odwiedziliśmy we wrześniu, bezpośrednio po powodzi. - Po szyję praktycznie tak jak stoimy tak miałem tutaj wszystko zalane - opowiadał wtedy pan Łukasz. Dziś, choć trudno w takich warunkach wskrzesić w sobie optymizm, pan Łukasz się nie poddaje i remontuje piętro swojego domu.
- Z każdym dniem będzie coraz lepiej, bo musi być. (...) Dzień w dzień chłopaki po pracy przychodzą do mnie i pomagają, żebym jak najszybciej mógł tu zamieszkać. Momenty zwątpienia były, ale koledzy przyjaciele mówili, żebym się nie poddawał, żebym szedł do góry - mówi mężczyzna.
Mieszkańcy się nie poddają
Dom pana Józefa, z którym też rozmawialiśmy we wrześniu, został odcięty od świata, a pobliski most - doszczętnie zniszczony. 70-latek samotnie wychowuje dwójkę dzieci z niepełnosprawnościami. Gdyby nie pomoc wolontariuszy i wojska, do teraz nie miałby nawet jak wyjść po zakupy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Główny most w Głuchołazach otwarty. Poprzedni zniszczyła powódź
- Zaraz po powodzi tego mostu tu nie było, wolontariusze stworzyli kładkę zastępczą, żeby donieść mu jedzenie, ja też z panem Józefem rozmawiałem kilka dni temu i mówił, że gdyby nie wolontariusze to nie dostałby jedzenia, tutaj nikt nie był przygotowany na tak wielką wodę - podkreśla Dariusz Kozdraś, mieszkaniec wsi Rudawa.
Bodzanów, Rudawa czy Nowy Świętów - w każdej z tych wsi w województwie Opolskim sytuacja związana z usuwaniem skutków kataklizmu jest inna, ale tylko część mieszkańców już remontuje domy.
- Myśmy się przenieśli na poddasze, ale co to za życie, to wegetacja - mówi jedna z mieszkanek.
Mieszkańcy czekają na pomoc od rządu
Po powodzi, jakiej nie było w Polsce od prawie trzech dekad, padają pytania o wypłaty i pomoc państwa, bo zima dodatkowo komplikuje odbudowę, a niepokój poszkodowanych narasta z każdym coraz chłodniejszym dniem.
- Na razie są obiecanki. Nie mamy nic - mówi pani Małgorzata. - Niby czekamy na decyzję, ale kiedy popłyną środki nie wiadomo - dodaje pani Anna, mieszkanka Bodzanowa w województwie Opolskim. - Nie liczą się z tym, że idzie zima, ja też w tej chwili nie mam nic - relacjonuje pani Małgorzata.
- To, co najważniejsze, to wypłacanie zasiłków dla rodzin, ofiar tego kataklizmu - wskazuje pełnomocnik rządu ds. odbudowy po powodzi Marcin Kierwiński.
Jak podkreśla pełnomocnik rządu ds. odbudowy po powodzi, wypłacono już łącznie ponad miliard 300 milionów złotych różnego rodzaju zasiłków. O ile w części zalanych miejscowości - na przykład w dolnośląskim Stroniu - zasiłki remontowe już są wypłacane, to w innych wciąż czekają na zatwierdzenie.
- W tej chwili weryfikujemy i wprowadzamy do aplikacji, do wojewody, żeby można było wnioskować o środki finansowe, jesteśmy na etapie wprowadzania tych wniosków do aplikacji - przekazuje Zbigniew Tur, burmistrz gminy Kłodzko. - Był rzeczywiście poślizg duży, ale to wynikało z tego, że musieliśmy poprawiać wnioski, były ciągle zmieniane wytyczne - mówi Dariusz Chromiec.
CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Jeleniej Góry zawiadamia prokuraturę w sprawie powodzi i obwinia rządy PiS Zgodnie z procedurą, każdą nieruchomość musi sprawdzić komisja szacująca straty. Potem gminne ośrodki pomocy społecznej weryfikują wnioski i przekazują je do wojewody. A to proces, który trwa.
- Byłem w ostatnich dniach na terenach powodziowych, spotkałem się z dyrektorami OPS-ów w tych najbardziej zniszczonych miejscowościach, aby ten proces przyspieszyć. I mam tu mocne deklaracje i pani wojewody opolskiej, i pana wojewody dolnośląskiego, że ten proces przyśpieszy - przekazuje Marcin Kierwiński.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Małgorzata Goślińska/ tvn24.pl