Po trzech miesiącach od powodzi na południu Polski najważniejsze jest, by pomóc ludziom odbudować ich domy i przygotować się na nadejście, może najtrudniejszej w tych warunkach, zimy ich życia. Ale już teraz trzeba też wskazać te miejsca, gdzie kolejna taka katastrofa właściwie jest nieuchronna i budowa czegokolwiek byłaby zbyt ryzykowna.
Choć minęło kilka miesięcy, pan Andrzej cały czas walczy ze skutkami wielkiej wrześniowej wody. Ale to nie mokre ściany martwią go najbardziej. - Jedyne, co mnie przeraża, to ta rzeka, że jestem za blisko - przyznaje pan Andrzej, mieszkaniec Krosnowic.
Od rzeki dzieli go zaledwie kilkanaście metrów. - Nie wiadomo, jaka będzie zima, jak się podniosą wody gruntowe, jak się rzeka podniesie. Nie twierdzę, że nas zaleje tak, jak nas zalało, ale będą podtopienia - zaznacza.
I podtopienia, i przyszła powódź na wielu terenach niestety są pewne. Stąd pomysł stworzenia "czerwonych stref", które byłyby niezamieszkałe i z których byłaby możliwość przesiedlenia się.
- Ta infrastruktura, która jest doszczętnie zniszczona, to znaczy jest katastrofą budowlaną już teraz i jest na strefach czerwonych według nomenklatury Wód Polskich, to powinny być elementy, które w pierwszej kolejności powinny podlegać dobrowolnym wykupom. Podkreślam: dobrowolnym - przekazał na konferencji Marcin Kierwiński, pełnomocnik rządu ds. odbudowy po powodzi.
Przedsiębiorcy czują się porzuceni przez państwo
To jeden z tematów, o których rozmawiają posłowie z nadzwyczajnej komisji do spraw działań przeciwpowodziowych, która dziś zebrała się w Kłodzku. - Jesteśmy tu po to, by sprawdzić i zweryfikować prawo, które w międzyczasie stanowimy. Dokonaliśmy już dwóch korekt ustawy - przekazuje Marek Chmielewski, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Dużo pada słów o przedsiębiorcach, głównie w ramach autopochwały. - Wyszliśmy naprzeciw tym oczekiwaniom, przygotowując w różnych ministerstwach, w tym również w Ministerstwie Rozwoju i Technologii, świadczenia, instrumenty mające służyć poprawie i możliwości powrócenia do normalnej działalności, aktywności biznesowej - mówi Michał Jaros, poseł Koalicji Obywatelskiej.
CZYTAJ TAKŻE: W Skrzynkach pod Poznaniem pan Bóg kule nosi. Ale skąd? Konflikt między mieszkańcami a lokalną strzelnicą
Niestety, rzeczywistość dla wielu przedsiębiorców wygląda nieco inaczej i to głównie oni czują się dziś porzuceni przez państwo.
- Ani dwa tysiące, ani osiem tysięcy. My jesteśmy od tego, by płacić podatki i radzić sobie samemu. Nie dostajemy żadnej pomocy. Nawet w materiałach budowlanych - zauważa pani Krystyna, przedsiębiorczyni ze Stronia Śląskiego.
A to może oznaczać koniec działalności. - Nie ma takich pieniędzy, które byłyby wystarczające, by odtworzyć ludziom ich biznesy, życie. To jest szalenie trudne. Staramy się na bieżąco reagować, rozmawiać z przedsiębiorcami - przekonuje Marcin Kierwiński.
Minister Kierwiński wymienia tu zwolnienie z ZUS-u na pięć miesięcy i zwiększenie limitu zasiłku do 200 tysięcy złotych. I zapowiada więcej.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24