Ponad 15 tysięcy nielegalnych pulsoksymetrów zatrzymali na granicy celnicy. Urządzenia nie miały certyfikatów, wiec nie wiadomo, czy polscy pacjenci mogliby na nich polegać. Pulsoksymetr sprawdza poziom nasycenia krwi tlenem i jest szczególnie przydatny w czasie pandemii, dlatego warto go mieć w swojej apteczce. Ale z certyfikatem.
Pulsoksymetr, według zaleceń wielu lekarzy, w czasach pandemii powinien znajdować się w każdej domowej apteczce. Urządzenie jest proste w obsłudze, badanie nim trwa kilkanaście sekund, a wyniki są ważną wskazówka, czy coś złego nie dzieje się w naszym organizmie.
- Jeżeli spada nam saturacja poniżej 94 bądź tętno jest powyżej stu, to możemy zadzwonić do naszego lekarza rodzinnego i skonsultować to. Dlatego tak ważne jest, żeby ten sprzęt działał właściwie, żeby nas nie nastraszył albo sztucznie nie uspokajał, pokazując parametry, które są nieprawdziwe - wyjaśnia Tomasz Karauda, lekarz z Oddziału Pulmonologii i Alergologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi.
W ostatnim czasie zapotrzebowanie na pulsoksymetry jest duże. W wielu aptekach ich nie ma, dlatego niektórzy jeszcze przed świętami chcieli na nich zarobić.
Funkcjonariusze z zachodniopomorskiego oddziału Krajowej Administracji Skarbowej przechwycili ponad 15 tysięcy nielegalnych pulsoksymetrów.
- Zajęliśmy dziewięć paczek, łącznie na ponad 15 tysięcy takich sprzętów. Jak się okazało, te pulsoksymetry nie miały certyfikatów, które są warunkiem do tego, żeby je wpuścić na rynek polski i unijny - przekazała Małgorzata Brzoza z Izby Administracji Skarbowej w Szczecinie.
Certyfikat daje pewność, że urządzenia są przetestowane i spełniają wymogi polskiego i europejskiego rynku. Pulsoksymetry sprzedawane w aptekach mają certyfikaty.
Te sprowadzone z Chin, zatrzymane przez administrację skarbową w Szczecinie, najprawdopodobniej miały być sprzedawane przez internet, gdzie klienci nie zawsze pytają o certyfikat.
A o certyfikacie trzeba pamiętać, bo to właśnie on daje pewność, że urządzenie działa właściwie.
Autor: Dariusz Łapiński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Krajowa Administracja Skarbowa