Zespół pocovidowy może być gorszy niż COVID-19 - ostrzegają lekarze. Objawy PIMS u dzieci zaczynają występować po kilku tygodniach od przejścia zakażenia koronawirusem. Chorobie mogą towarzyszyć różne objawy, dlatego lekarze alarmują, by ich nie bagatelizować.
8-letni Adaś już może siedzieć. Chłopiec ostatnio wiele wycierpiał, zdiagnozowano u niego między innymi zespół pocovidowy. Obecnie przebywa w szpitalu.
- Teraz już jest uśmiechnięty, mamy też towarzystwo kolegi - mówi Małgorzata Kosieradzka, mama Adama.
Lekarze alarmują, że zespół pocovidowy może być groźniejszy od samego COVID-19. Objawy choroby pojawią się trzy-cztery tygodnie po zakażeniu koronawirusem.
- To jest sytuacja największego zagrożenia w tej chwili u dzieci, jeśli chodzi o COVID-19 - twierdzi lekarz pediatra Lidia Stopyra ze Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.
Specjaliści chorobę określają skrótem PIMS - pediatryczny wieloukładowy zespół zapalny tymczasowo związany z zakażeniem SARS-CoV-2.
Jakie mogą być objawy zespołu pocovidowego?
PIMS atakuje wiele narządów - u każdego z dzieci, u których zdiagnozowano chorobę, rozwój i towarzyszące objawy były inne. - Część z tych dzieci ma tak silne bóle brzucha, że lądują na oddziałach chirurgicznych, niekiedy nawet są operowane z podejrzeniem wyrostka robaczkowego - wyjaśnia dr Magdalena Okarska-Napierała z Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
W przypadku Zosi lekarze najpierw podejrzewali wyrostek robaczkowy, a potem zakażenie bakteryjne. Dziewczynka gasła w oczach.
- Żona wysłała do mnie takiego bardzo dramatycznego SMS-a, żebym przyjeżdżał, bo Zosia zapytała ją, czy umrze. To był stan dziecka, w którym mieliśmy najgorsze, najczarniejsze myśli - mówi Grzegorz Ikoniak, tata Zosi.
Mężczyzna po apelach, by rodzice i lekarze szybko reagowali na pierwsze objawy PIMS, dostawał nienawistne komentarze, że chorobę dziecka wymyślił. Apeluje jednak dalej, by niczego nie przeoczyć.
- Poza tymi bardzo dużymi bólami brzucha nastąpiła tak zwana przeczulica bólowa, nie można było wręcz dotknąć córki. Wyskoczył też rumień - dodaje mężczyzna.
Dlatego jeśli dziecko oprócz wysokiej gorączki skarży się na ból brzucha, ma wysypkę, lub zaczerwienione oczy, pękają mu usta, puchną i bolą stopy, stawy i jest apatyczne, to należy sprawdzić, czy nie przechodziło wcześniej zakażenia koronawirusem.
- Ostrzegam tylko rodziców, żeby szybciutko reagować, do szpitala jechać i reagować. Nie czekać na teleporady - podkreśla Małgorzata Kosieradzka, mama Adasia.
"Z niepokojem patrzymy w przyszłość"
Zdaniem ekspertów szybka diagnoza może skrócić cierpienie dzieci, ale i niebezpieczeństwo powikłań. PIMS może na przykład trwale uszkodzić serce dziecka.
- Z niepokojem patrzymy w przyszłość, bo nie jesteśmy w stanie przewidzieć, u ilu z tych pacjentów dojdzie do powikłań w postaci na przykład tętniaków naczyń wieńcowych - przyznaje dr hab. Sebastian Góreczny, kierownik Oddziału Kardiologicznego Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.
Po fali zwiększonej liczby zakażeń koronawirusem lekarze spodziewają się teraz fali pacjentów z PIMS. Jednak zaznaczają, że mają skuteczną broń do walki z chorobą. Chodzi o immunoglobuliny podawane przez pompę.
- To są często dzieci duże, to są nastolatkowie, to musimy pomyśleć o tym, żeby tej immunoglobuliny zabezpieczyć, więc to jest czas, żeby się zwrócić wszędzie tam, gdzie możemy tych immunoglobulin szukać, żeby je zdobyć - mówi lekarz pediatra Lidia Stopyra.
Polscy lekarze jak dotąd walkę wygrywają. Zosia czuje się dobrze, wróciła już do domu, Adaś też na to czeka.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: SZPITAL SPECJALISTYCZNY IM. STEFANA ŻEROMSKIEGO W KRAKOWIE