"Ten dzień zapisze się w historii polskiego szpitalnictwa. Dzisiaj uruchamiamy fundamentalną reformę polskiego szpitalnictwa" - tak minister zdrowia Adam Niedzielski mówił pod koniec zeszłego roku. Reformy szpitali wciąż nie ma i na razie nie będzie. Resort zdrowia twierdzi, że robi to na prośbę samorządów, ale - według "Dziennika Gazety Prawnej" - rząd miał wystraszyć się ujawnienia przed wyborami listy ze szpitalami podzielonymi na kategorie.
Nie będzie reformy szpitali przed przyszłorocznymi wyborami. Zakładała ona podział szpitali na kategorie od A do D. W zależności do kategorii szpitale miały dostawać różne finansowanie. Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że reformy nie ma na prośbę samorządów.
- Ta prośba została uwzględniona. Rzeczywiście przesuniemy tę pierwszą ocenę na 2024 rok, żeby ona była już w pełni obiektywna - tłumaczy Wojciech Andrusiewicz, rzecznik resortu zdrowia.
Tymczasem według "Dziennika Gazety Prawnej" rząd po prostu wystraszył się ujawnienia listy ze szpitalami podzielonymi na kategorie. Pierwotnie miała się ukazać w sierpniu 2023 roku.
Informacje "DGP" jednak dementuje resort zdrowia. - W szpitalach nie ma wyborów - podkreśla Wojciech Andrusiewicz.
Tylko, że szpitale należą do miast i powiatów, które - kiedy ich placówka wpadnie do złej kategorii - same mogą wpaść w tarapaty finansowe. Projekt reformy szpitalnictwa został przez samorządy skrytykowany, jako nieprzemyślany i bardzo źle napisany.
- Z wszystkimi pozostałymi organizacjami - od gmin zaczynając, miasteczek, powiatów i województw - wydaliśmy opinię negatywną - informuje Rudolf Borusiewicz ze Związku Powiatów Polskich.
Wcześniejsze reformy
Pierwotną wersję reformy minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił z wielką pompą na konferencji prasowej w ostatnich dniach 2021 roku.
- Ten dzień to jest dzień, który zapisze się w historii szpitalnictwa w Polsce. Dzisiaj uruchamiamy fundamentalną, jeśli można tak powiedzieć, reformę polskiego szpitalnictwa - zapowiedział Niedzielski 30 grudnia 2021 roku.
Fundamenty szybko się rozpadły. Projekt tuż po konferencji ministra zdrowia został zalany falą krytyki nie tylko samorządów terytorialnych, ale też lekarzy i pielęgniarek.
To już druga nieudana reforma szpitalnictwa w ciągu siedmiu lat. Najpierw rząd PiS-u wprowadził tak zwaną sieć szpitali. Wynik? Szpitale jeszcze bardziej się zadłużyły.
- Po sieci szpitali, która została wdrożona w ostatnim kwartale 2017 roku, żadnych problemów nie mamy rozwiązanych, mamy wręcz jeszcze więcej problemów - podkreśla Adam Wieczorek, wiceprezydent Łodzi odpowiedzialny za ochronę zdrowia.
W czasie siedmiu lat rządów Prawa i Sprawiedliwości szpitale podwoiły zadłużenie.
- Każdy z kolejnych ministrów wprowadzał swoje reformy wycinkowe, które tak naprawdę - z naszego punktu widzenia - tylko psuły funkcjonowanie ochrony zdrowia. Żadna z tych reform nie poprawiła funkcjonowania szpitali - uważa dr n. med. Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.
To smutna ocena nie tylko rządów PiS-u, ale też i poprzednich.
Obecny minister zdrowia ze swojej fundamentalnej ustawy coś jednak obiecuje przed wyborami przeforsować. Jeszcze ten rząd zamierza powołać Agencję Rozwoju Szpitali, w której trzeba będzie szybko obsadzić stanowiska. W przyszłym roku na ten cel zarezerwowano sto milionów złotych.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24