Po tym, jak prezes PiS Jarosław Kaczyński zauważył, że "tłuste koty" szkodzą wizerunkowi władzy, postanowił uchwalić specjalną uchwałę o nepotyzmie. Premier Mateusz Morawiecki uważa, że za poprzednich rządów też był nepotyzm, tylko media głównego nurtu to przemilczały. Nieprawda, media o nepotyzmie pisały i mówiły także za rządów PO-PSL. Ponadto, jak zaznacza dziennikarz "Pulsu Biznesu", który od lat zajmuje się tym tematem, nepotyzm w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy jest wielokrotnie większy niż za rządów PO-PSL.
Premier Mateusz Morawiecki na poniedziałkowej konferencji prasowej odniósł się do artykułu dziennikarza "Pulsu Biznesu", który w czasach rządów PO-PSL opisał skalę nepotyzmu w państwowych spółkach. Premier zwrócił uwagę, że w materiale "była cała lista różnych przedstawicieli Platformy Obywatelskiej i PSL-u".
Redakcja "Faktów" TVN poprosiła o komentarz samego autora tekstu. - Za czasów PiS-u skala tych nominacji i tempo tych zmian jest co najmniej kilkakrotnie większe - ocenił Dawid Tokarz, dziennikarz "Pulsu Biznesu".
Dziennikarz za rządów Prawa i Sprawiedliwości, a wcześniej za rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego na łamach "Pulsu Biznesu" ujawniał setki nazwisk związanych z władzą ludzi, którzy byli zatrudniani w spółkach Skarbu Państwa. Wbrew temu, co sugerował w poniedziałek szef rządu, opisywały to też inne media.
- Warto zapytać, gdzie były wówczas media tak zwane głównego nurtu, które nie potrafiły rzeczywiście tego zjawiska dostrzec - mówił premier Morawiecki. - Teza, że wtedy nikt się tym nie interesował, czy, jak premier powiedział, że mainstreamowe media się tym nie interesowały, jest nieprawdziwa - skomentował Dawid Tokarz.
Nepotyzm nepotyzmowi nierówny
O przypadki nepotyzmu, o konkretne sprawy i nazwiska redakcja "Faktów" TVN pytała niezależnie od tego, jaka koalicja rządziła i kto siedział w fotelu premiera.
Wszystkie przypadki zatrudniania w państwowych spółkach krewnych polityków lub działaczy rządzącej koalicji krytycznie oceniali politycy dzisiejszego obozu władzy.
- Spółki Skarbu Państwa są traktowane jak dojne krowy mówiąc takim językiem obrazowym - mówił w 2014 roku Mariusz Kamiński, obecnie szef MSWiA i koordynator służb specjalnych. - Mamy do czynienia z kumoterstwem nepotyzmem - podkreślał z kolei w lipcu 2012 roku Mariusz Błaszczak, obecny minister obrony narodowej.
Szef MON dziś już nepotyzmu w swojej partii tak ostro nie krytykuje. Według Onetu to właśnie współpracownicy Błaszczaka z resortu obrony dorabiają w radach nadzorczych państwowych spółek. Ich wszystkich uchwała PiS, która ma nepotyzm zwalczać, nie obejmuje.
- Ta władza obiecała wyborcom, że będzie inaczej, że tego nepotyzmu nie będzie, że nie będzie koterii, i dramatycznie zawiodła - mówi Maciej Konieczny, poseł Lewicy.
Innego zdania jest natomiast premier Mateusz Morawiecki, który po sześciu latach rządów PiS próbuje przekierować jednocześnie uwagę na poprzedników - My zaczynamy od siebie, jeżeli trzeba uderzyć się w pierś, to my się potrafimy uderzyć w pierś - podkreślił szef rządu.
- My pisaliśmy te listy, które miały po kilkaset nazwisk, w przypadku PO-PSL po pięciu latach ich rządów, a w przypadku PiS po niewiele ponad roku bez problemu znaleźliśmy tysiąc takich osób - zaznaczył Dawid Tokarz, jednocześnie dodając, że jego redakcja tę listę chciała zamknąć na okrągłej liczbie, a nie dlatego, że ona była kompletna.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24