Dla stacji TVN i TVN24 najważniejsi są widzowie i ich prawo do rzetelnej, sprawdzonej informacji. To w ich imieniu zadajemy pytania i od ponad 20 lat patrzymy na ręce każdej władzy. Warto więc przypomnieć, jak przedstawialiśmy najważniejsze wydarzenia z ostatnich lat.
Każda władza boi się niezależnych mediów, bo żadna władza nie lubi, gdy media ją kontrolują. Prawo i Sprawiedliwości szczególnie nie lubi, gdy kontrolują ją wolne media. Zmienia więc ustawę, bo metoda stosowana w przypadku niewygodnych pytań - unikanie odpowiedzi - nie działa.
Gdy wybuchła afera z wykorzystywaniem prywatnych skrzynek mailowych do prowadzenia służbowej korespondencji, minister Michał Dworczyk nie czuł obowiązku wyjaśnienia sprawy. Uciekał po sejmowych korytarzach, nie odpowiadał na pytania dziennikarzy. W tej sprawie milczą również inni politycy z obozu władzy.
Podobnie było, gdy wolne media ujawniły aferę Mariana Banasia. Wówczas pytania o wcześniejszą kontrolę jego oświadczeń majątkowych pozostawały bez odpowiedzi. Dziennikarze niejednokrotnie starali się uzyskać komentarz choćby od koordynatora służb specjalnych oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego, ale bezskutecznie.
Gdyby nie wolne media, to nikt by się nie dowiedział, że obóz rządzący wydał 70 milionów złotych na tak zwane wybory kopertowe, które miały odbyć się w zeszłym roku, ale ostatecznie do nich nie doszło.
Gdyby nie wolne media, nie byłoby odkrycia działań neonazistów w Polsce, którzy zorganizowali między innymi urodziny Adolfa Hitlera. W tym przypadku za ujawnienie sprawy atakowane przez władze były media.
Na pytania o nepotyzm, z którym władza chce walczyć we własnych szeregach, poseł PiS Mark Suski ma taką samą odpowiedź jak w 2018 roku: "nie rozmawiam z TVN-em".
Afera z respiratorami
To właśnie wolne media ujawniały, pilnowały oraz dopytywały, jak można było kupić respiratory od byłego handlarza bronią. To wolne media pytały, dlaczego minister kultury i dziedzictwa narodowego odbierał pieniądze festiwalom, które mu się nie podobały.
- Mówię panu, że to nie ma nic wspólnego z cenzurą - mówił dziennikarzom Piotr Gliński w czerwcu 2017 roku.
To wolne media wciąż przypominały, że w skład Trybunału Konstytucyjnego został powołany były prokurator stanu wojennego - Stanisław Piotrowicz. - Czuję się z tym lepiej, niż czuję się z propagandą, którą TVN upowszechnia - tak ten wybór w grudniu 2019 roku skomentował poseł PiS Antoni Macierewicz.
Równy czas antenowy
Siłą wolnych mediów jest także równomierne traktowanie wszystkich. W drugiej turze zeszłorocznej kampanii prezydenckiej TVN24 pokazywał wszystkie wystąpienia Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego.
Gdy trwały protesty w obronie wolnych sądów, na antenie TVN24 pokazywaliśmy je zgodnie z zasadą rzetelnego informowania.
Od początku pandemii pokazujemy wszystkie kluczowe konferencje prasowe przedstawicieli władzy - dotyczące obostrzeń, ich luzowania czy programu szczepień.
Zadając niewygodne pytania, często na konferencjach prasowych możemy usłyszeć taką odpowiedź: "nie dotyczy tego tematu", "następne pytanie", "prosimy o pytania w temacie konferencji".
Gdy Donald Tusk był premierem, również pokazywaliśmy, jak ucieka od trudnych pytań. Na dwa dni przed wyborami, gdy walczył o drugą kadencję, pokazaliśmy, jak złamał obietnicę spotkania ze starszym człowiekiem.
Prawo i Sprawiedliwość, które najwyraźniej nie jest w stanie tolerować takiej niezależności, postanowiło rozprawić się z wolnymi mediami. Najpierw haraczem finansowym, teraz zmianą prawa.
Autor: Katarzyna Kolenda-Zaleska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24