Kolejny raz dzięki setkom fantastycznych ludzi udało się kogoś uratować, bo udało się zebrać ogromną sumę. Los pani Ani poruszył wszystkich, którzy ją poznali w tym Agatę Młynarską, która pomogła w nagłośnieniu zbiórki na leczenie preparatem, który nie jest w Polsce refundowany. - My kupiliśmy tylko rok życia dla Ani. A co dalej? Co z innymi chorymi? - pyta dziennikarka.
Przy ostrym uderzeniu mukowiscydozy i po porodzie przez cesarskie cięcie, udręczony chorobą organizm pani Ani potrzebował przeszczepu płuc albo bardzo skutecznego leku. Lekarze chcieli pani Annie podać lek, bo operacja przeszczepu płuc to bardzo inwazyjna procedura. - Żeby ona mogła jeszcze spędzić z małym dzieckiem jakiś czas i dać mu tyle ciepła, ile powinna dać matka - mówi profesor Wojciech Piotrowski, kierownik Kliniki Pneumonologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego numer 1 w Łodzi.
Szczęśliwie pani Ania szansę otrzymała. Na pierwsze dawki leku zrzucił się personel szpitala i uruchomił akcję w internecie. Farmaceuta, który lek miał dla pacjenta, który mógł chwilę poczekać, z własnej inicjatywy dowiózł go do szpitala. Nie czekając na zapłatę.
Jedno opakowanie na miesiąc terapii kosztuje 82 tysiące złotych.
To, co zebrali lekarze, wystarczyło na start. Wtedy do doktor w innej sprawie zadzwoniła inna pacjentka - Agata Młynarska. Po tym, jak poznała historię pani Ani, nagłośniła ją w internecie. Teraz dzięki ludziom dobrej woli leków wystarczy pani Annie na rok.
- Najsprawiedliwiej byłoby, żeby chorzy mogli po prostu otrzymać refundację na ten lek, ponieważ my kupiliśmy tylko rok życia dla Ani. A co dalej? Co z innymi chorymi? - pyta Agata Młynarska, dziennikarka.
Co z innymi?
Lekarze podkreślają, że to nie oni ani nie internauci powinni się martwić o pieniądze na leki dla pacjentów. - Powinnam się zajmować pacjentem, być przy łóżku pacjenta, a nie sprzedawać swój wizerunek dla celu zdobycia terapii dla pacjenta - uważa doktor Joanna Miłkowska-Dymanowska z Kliniki Pneumonologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego numer 1 w Łodzi.
- Wielki apel, żeby ministerstwo też otworzyło serce i dało zielone światło na leczenie przyczynowe mukowiscydozy. Żebyśmy nie musieli tych chorych kierować na transplantacje płuc - dodaje doktor Tomasz Karauda, lekarz Oddziału Chorób Płuc Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego numer 1 w Łodzi.
Refundacja leku, powszechnie stosowanego w Europie, jak informuje nas ministerstwo w Polsce będzie możliwa, jeśli w trwających negocjacjach firmy farmaceutyczne przedstawią rozsądne ceny. Na taką szansę jak Anna czeka około 2000 chorych na mukowiscydozę. - My chcemy żyć. My chcemy chociaż trochę tego życia dobrego zaznać, a nie cały czas tylko leki, szpitale, inhalacje - przekonuje chora na mukowiscydozę Anna Tomczak.
Anna i lekarze za wsparcie z całego serca dziękują.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24