Samorządowcy z Prawa i Sprawiedliwości mogli liczyć na dziesięć razy większe środki z rządowego programu na rozwój niż samorządowcy z opozycji - tak wynika z raportu Fundacji Batorego. Eksperci przygotowali analizę dystrybucji środków z II transzy Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych, które zostały rozdysponowane w grudniu 2020 roku.
Pelplin na Pomorzu, gdzie występuje wysokie bezrobocie, z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych nie dostał ani złotówki. - Pomimo tego, że złożyliśmy sześć wniosków, żaden z nich nie dostał dofinansowania - mówi burmistrz Pelplina Mirosław Chyła.
W wyborach startował on z lokalnego komitetu i pokonał kandydata związanego z Prawem i Sprawiedliwością. Ostrożnie mówi, że może o podziale środków zdecydował klucz polityczny.
- Mieszkańcy oczekują od nas inwestycji, rozwoju niezależnie od tego, kto jest partią rządzącą, kto jest w opozycji - podkreśla burmistrz Pelplina.
Podobna sytuacja ma miejsce na drugim końcu Polski we Wierzchosławicach w Małopolsce. Gmina również nie otrzymała środków z rządowego funduszu wsparcia samorządów.
Wójt Andrzej Mróz także był kandydatem niezależnym i tak jak burmistrz Pelplina pokonał kandydata związanego z PiS. Dlaczego nie dostał pieniędzy na drogę i remont szkoły, nie wie. - Uzasadnienia nie było żadnego - zaznacza wójt gminy Wierzchosławice.
Miasta, takie jak Warszawa, Gdańsk czy Sopot, gdzie rządzi opozycja, też dotacji samorządowej nie dostały. - Takiej bezczelności, takiego klientyzmu, takiego centralizmu demokratycznego jeszcze nigdy nie widziałem - podkreśla Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
Analiza podziału środków
Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych powstał w lipcu zeszłego roku i ma wspierać lokalne inwestycje - szkoły, drogi, szpitale, biblioteki.
Rząd dopiero jesienią i zimą, w dwóch transzach, zaczął wypłacać pieniądze. Analizę rozdziału dotacji zrobiła Fundacja Batorego. Z wyliczeń ekspertów wynika, że dotacja na jednego mieszkańca w gminach, gdzie rządzi opozycja wynosi 25 złotych, a tam gdzie rządzi PiS - 253 złote. Trochę lepiej mają mieszkańcy rządzeni przez kandydatów neutralnych, gdzie dotacja wynosi 134 zł.
- Prawo i Sprawiedliwość ma tendencję, żeby nie budować czwartej RP tylko dziewiątą - trzecią RP do kwadratu. Czyli wszystko to, co było złe w trzeciej RP, robimy dużo bardziej, tylko na naszą korzyść - ocenia współautor analizy profesor Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W analizie wprost zauważono, że widać dramatyczną różnicę między tymi samorządami, w których rządzi opozycja, a tymi, w których rządzi Prawo i Sprawiedliwość. 80 procent gmin rządzonych przez opozycję nie dostało nic, a tylko 14 procent gmin rządzonych przez PiS musiało przełknąć odmowę.
- To jest po prostu ohydnym aktem zawłaszczania Polski i niszczenia Polski samorządowej przez tę władzę - uważa Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Jak będzie wyglądał podział unijnych środków?
Wójtowie, starostowie, którzy dotacje dostali, nie widzą problemu i to, że wspierają Prawo i Sprawiedliwość ma nie mieć znaczenia.
- Budzi to kontrowersje, ale trudno mi powiedzieć, jaki był klucz udzielania dotacji z tych wniosków - mówi Lesław Wieczorek, starosta powiatu dąbrowskiego w Małopolsce.
- W powiecie przemyskim włodarze gmin są powiązani z różnymi ugrupowaniami, ewentualnie są niezależni - dodaje wójt gminy Przemyśl Andrzej Huk.
Prezydent Sopotu obawia się, że tendencja partyjnego rozdzielania pieniędzy będzie podstawowym kryterium przy przyznawaniu funduszy unijnych - budżetowych i z funduszu odbudowy.
- Mogą być także dzielone partyjnie, szczególnie te, które będą rozdawały władze centralne - zwraca uwagę Karnowski.
60 procent środków europejskich rozdziela rząd, a pozostałe - marszałkowie województw.
Autor: Katarzyna Kolenda-Zaleska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: archiwum