Najpierw była ludzka solidarność w ratowaniu przed katastrofą, a teraz jest solidarność w sprzątaniu. Na miejscu pomagają także wolontariusze, nie tylko wojsko i służby. Wielu ludzi wysyła też dary. W całej Polsce zbierane są pieniądze dla powodzian.
Kwiaciarnia, z której już nic nie zostało, była nie tylko źródłem utrzymania, ale i spełnieniem marzeń. Pani Joanna otworzyła kwiaciarnię w Stroniu Śląskim w czerwcu zeszłego roku. Teraz - podobnie jak inni przedsiębiorcy - zamiast klientów liczy straty.
- Samego towaru to myślę, że na 30 tysięcy, bo ja też głównie zajmowałam się dekoracją wesel, no i cała moja dekoracja, ścianki, obrusy, jeszcze przyszła mi paczka z obrusami, z bieżnikami nowymi, w piątek. Wszystko popłynęło, wszystko - mówi pani Joanna.
Trzeba będzie osuszyć też budynek, naprawić okna i drzwi czy odmalować ściany. - Mamy wojsko, bardzo dużo nam pomaga. Nasza OSP, później na pewno jakieś wsparcie finansowe dla przedsiębiorców będzie potrzebne - mówi pani Joanna.
Takich zniszczonych przez wodę miejsc jest w Stroniu Śląskim bardzo dużo. - Nie ma nic, jest dziura pomiędzy kuchnią a pokojem - pokazuje jedna z mieszkanek swój dom. - Widzimy piwnicę przez podłogę - dodaje.
Bez wsparcia mieszkańców, którzy sami przychodzą i oferują pomoc, byłoby jeszcze trudniej przetrwać.
- Przed chwilą też wyszli państwo, którzy po prostu przyszli, zapytali się, co pomóc, wzięli się za robotę, po prostu pięknie. Wcześniej tak samo, więc ludzie sobie pomagają - opowiada mieszkanka Stronia Śląskiego. - To jest wszystko zapewnione. Jest jedzenie, jest picie, jest wszystko, tylko nie ma dachu nad głową - podsumowuje.
Odbudowa mieszkania potrwa co najmniej kilka miesięcy, a zima coraz bliżej.
Wielkie sprzątanie w Głuchołazach
W oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów dalej Głuchołazach też wielkie sprzątanie. Na ulicach centrum miasta leży błoto, zniszczone meble, sprzęty. Są też ludzie, którzy próbują z całych sił uratować swój dobytek.
- Wszystkie pomieszczenia, łazienka, no, praktycznie są do całkowitego remontu - mówi pan Andrzej, mieszkaniec Głuchołazów, któremu woda zalała mieszkanie. - To wszystko, te tynki trzeba zbijać na nowo - dodaje. Wszystko właściwie trzeba odbudować. W mieszkaniu, w którym przed nadejściem żywiołu kończył się remont.
Nowe meble i sprzęty znalazły się pod wodą. - Całkowicie jesteśmy odcięci od prądu, wody oraz gazu. Musimy liczyć na pomoc i życzliwość ludzi, którzy chcą nam pomóc - mówi pan Andrzej.
Ta ludzka solidarność jest teraz mieszkańcom bardzo potrzebna.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24