"To wygląda na nękanie niezależnych dziennikarzy"

"To wygląda na nękanie niezależnych dziennikarzy"
"To wygląda na nękanie niezależnych dziennikarzy"
Michał Gołębiowski | Fakty po południu
"To wygląda na nękanie niezależnych dziennikarzy"Michał Gołębiowski | Fakty po południu

Fotoreporter "Gazety Wyborczej" Jakub Atys, który robił zdjęcia protestującym przed domem Jarosława Kaczyńskiego, dostał wezwanie do sądu. Wcześniej został spisany przez policję i uznany za uczestnika manifestacji. Helsińska Fundacja Praw Człowieka ocenia to jako "nękanie dziennikarzy".

W niedzielę 29 marca przed domem Jarosława Kaczyńskiego pojawiła się dwuosobowa demonstracja Obywateli RP. Pikieta nawiązywała do wydarzeń, jakie miały miejsce w nocy z soboty na niedzielę, kiedy posłowie Prawa i Sprawiedliwości przegłosowali zmiany w Kodeksie wyborczym przy okazji wprowadzania pierwszej tak zwanej "tarczy antykryzysowej" .

Na miejscu byli także dziennikarze relacjonujący to wydarzenie. Wszyscy zostali spisani i uznani przez funkcjonariuszy policji za nielegalne zgromadzenie.

Wyjaśnienia Policji

Wliczając protestujących i będących na miejscu dziennikarzy, w sumie pod domem prezesa PiS było dziewięć osób. Policja tłumaczy, że spisywanie było konieczne, by ustalić, czy przebywające tam osoby to rzeczywiście dziennikarze przebywający w pracy.

"Sam fakt nagrywania czy robienia zdjęć nie powoduje, że policjanci mają uznawać osoby nagrywające za dziennikarzy. Jak zapewne Pan się orientuje, nie tylko w ostatnim czasie, chociaż teraz ze znacznym nasileniem, coraz więcej osób będąc świadkami policyjnych interwencji zaczyna je nagrywać, a z informacji, które ja posiadam, nie okazano legitymacji dziennikarskich i to zapewne leżało u podstaw działań policjantów" - przekonuje rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak.

- 29 (marca - red.) pod domem Kaczyńskiego zostałem wylegitymowany. Numer mojej legitymacji (prasowej - red.) został zanotowany, więc właściwie to powinno wystarczyć. Nie wiem dlaczego policja zaliczyła mnie do grupy (demonstrujących - red.) - podkreśla Jakub Atys, fotoreporter "Gazety Wyborczej".

- To wylegitymowanie powinno policji wystarczyć. Jednak nie wystarczyło. Przysłali mi pismo, że zamierzają mnie obwinić za ruch w tej dziewięciosobowej grupie i że mam 7 dni na wyjaśnienia - opowiada Atys.

Zawiadomienie bez złożenia wyjaśnień?

Jakub Atys pismo z Policji otrzymał 17 kwietnia, termin nadesłania wyjaśnień mijał więc 24 kwietnia. Dzień wcześniej, czyli 23 kwietnia, dziennikarz zarówno w formie pisemnej jak i elektronicznej przesłał swoje wyjaśnienia. Wtedy spotkała go kolejna niespodzianka.

- Przyszła odpowiedź, że sprawa została wysłana do sądu i to właściwie najbardziej mnie dotknęło, dlatego że zawsze uważałem, że my wykonujemy swoją robotę, a policja swoją, i że jeśli mają jakiś problem prawny i potrzebują moich wyjaśnień, to ja służę wyjaśnieniami. Ale jak się okazało nikt na moje wyjaśnienia nie czekał - dodaje fotoreporter.

- To jest złamanie zasad proceduralnych. W momencie, kiedy ktoś jest proszony o wyjaśnienia, tym bardziej jeśli jest to dziennikarz i - jak rozumiem - kluczem tego wyjaśnienia jest ustalenie, czy wykonywał on tam obowiązki służbowe, czy był tam wysłany przez swoją redakcję, to w tym momencie policja powinna była zaczekać (na wyjaśnienia - red.) - ocenia Dominika Bychawska-Siniarska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

- Naprawdę nie widzę tu powodów żeby kierować sprawę do sądu. Wręcz trochę to wygląda na nękanie niezależnych dziennikarzy i wprowadzanie bardzo nieprzyjaznego środowiska - dodaje Bychawska-Siniarska.

Policja zastrzega, że "w tym przypadku wszelkie wątpliwości będzie rozstrzygał sąd. A samo skierowanie informacji do sądu nie jest tożsame z ukaraniem osób".

Jakub Atys czeka na dalszy ciąg swojej sprawy w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Żoliborza. Nie wie ani kiedy jego sprawa zostanie rozpatrzona, ani na podstawie jakich wyjaśnień.

Autor: Michał Gołębiowski / Źródło: Fakty po południu TVN24

Źródło zdjęcia głównego: Agencja Gazeta

Pozostałe wiadomości

Prawie 20 milionów euro w ciągu 10 lat przelały firmy farmaceutyczne na konta organizacji pacjentów w Polsce. Według ustaleń polskich naukowców sumy wciąż rosną - to potencjalnie groźne dla niezależności tych organizacji, bo czy te firmy płacą im bezinteresownie?

Producenci leków pompują coraz więcej pieniędzy w organizacje pacjentów. To może mieć złe skutki

Producenci leków pompują coraz więcej pieniędzy w organizacje pacjentów. To może mieć złe skutki

Źródło:
Fakty TVN

Ostatni raz widziano je w 1943 roku. To najsłynniejsze dzieło utracone na Śląsku w czasie II wojny światowej. Niemcy wywozili wtedy dzieła sztuki z okupowanych Katowic. Dobra wiadomość jest taka, że teraz będzie można je oglądać w Muzeum Śląskim. Obraz Józefa Brandta wrócił na swoje miejsce.

Obraz "Wyjazd na polowanie" Józefa Brandta był symbolem dzieł utraconych. Po 81 latach wrócił do muzeum

Obraz "Wyjazd na polowanie" Józefa Brandta był symbolem dzieł utraconych. Po 81 latach wrócił do muzeum

Źródło:
Fakty TVN

Dramatycznie przeplatana rzeczywistość - okrutna wojna zmieszana z prozą życia. Meldunki o kolejnych zabitych i kartki ze świątecznymi życzeniami. W Ukrainie to codzienność.

"Nikt nigdy nie zrozumie bólu tych ludzi". Jak wygląda życie we Lwowie w cieniu wojny?

"Nikt nigdy nie zrozumie bólu tych ludzi". Jak wygląda życie we Lwowie w cieniu wojny?

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Zbliża się koniec roku. Pora na podsumowanie najważniejszych, najbardziej interesujących tematów, którymi zajmowali się nasi reporterzy w "Faktach po Południu" TVN24. Wśród nich jest zdrowie, a dokładnie nasze kręgosłupy i ich złamania. Zdarza się, że objawy takiego urazu nie są oczywiste i nie zawsze do rozpoznania na pierwszy rzut oka. Kogo dotykają najczęściej i jak wygląda diagnostyka?

Objawy złamania kręgosłupa mogą nie być takie oczywiste. Jak dziecko mówi, że go bolą plecy, to warto to zbadać

Objawy złamania kręgosłupa mogą nie być takie oczywiste. Jak dziecko mówi, że go bolą plecy, to warto to zbadać

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Przewodniczący PKW sędzia Sylwester Marciniak uznaje Izbę Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego. To widać po jego głosowaniu. On nawet chce nas zmusić do tego, żebyśmy my ją uznali. Nie ze mną te numery - powiedział w "Faktach po Faktach" mecenas Ryszard Kalisz, członek Państwowej Komisji Wyborczej. Jak mówił, Marciniak chce, aby członkowie PKW podjęli uchwałę w sprawie sprawozdania komitetu wyborczego PiS, którą w poniedziałek odroczono. Kalisz ujawnił, że szef Komisji próbuje wprowadzać ją tylnymi drzwiami. - Ja się trzymam prawomocnej uchwały PKW z poniedziałku - oświadczył.

Kalisz o szefie PKW: nie ze mną te numery

Kalisz o szefie PKW: nie ze mną te numery

Źródło:
TVN24

- Przyszłoroczny deficyt wynika chociażby z tego, że na obronę wydamy w przyszłym roku 4,7 procent PKB. Wiemy, że jesteśmy w takim miejscu w historii i w takim miejscu na mapie, że te wydatki na obronę muszą być wysokie albo nawet bardzo wysokie - powiedział w czwartek w "Faktach po Faktach" minister finansów Andrzej Domański.

Gigantyczna dziura w budżecie. Minister tłumaczy

Gigantyczna dziura w budżecie. Minister tłumaczy

Źródło:
tvn24.pl

Marcin Romanowski nie był pierwszy. Wcześniej z gościnności Węgrów skorzystali były prezes Orlenu Daniel Obajtek i były premier Macedonii Północnej Nikoła Gruewski. Były prezydent Brazylii Jair Bolsonaro spędził w lutym tego roku dwie noce w ambasadzie Węgier w Brasilii. Węgry chętnie udzielają azylu byłym rządzącym, którzy są ścigani za korupcję.

Węgry chętnie udzielają azylu prawicowym politykom ściganym za korupcję - i to na całym świecie

Węgry chętnie udzielają azylu prawicowym politykom ściganym za korupcję - i to na całym świecie

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

Kraje członkowskie mają obowiązek wykonania prawa europejskiego - komentuje sucho Komisja Europejska. Viktor Orban na łamaniu zasad zbudował swoją polityczną pozycję w Europie. Unijne fundusze wykorzystał do wsparcia lojalnych oligarchów, a ci odwdzięczyli mu się, przejmując nieprzychylne mu media. Obniżając ceny przed wyborami, zapewnił jego partii - Fideszowi - większość potrzebną, by zmienić konstytucję. Wtedy mógł już podporządkować sądownictwo władzy wykonawczej. Nie jest tajemnicą, że podobną ścieżką w Polsce kroczyło Prawo i Sprawiedliwość, a Marcin Romanowski na czele Funduszu Sprawiedliwości taki układ zależności właśnie finansował.

Korupcja, nepotyzm i nieprawidłowości przy wydawaniu unijnych funduszy - liczne zarzuty Brukseli wobec Węgier

Korupcja, nepotyzm i nieprawidłowości przy wydawaniu unijnych funduszy - liczne zarzuty Brukseli wobec Węgier

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS