Porzucony na plaży w Dębkach samochód przyciągnął uwagę turystów, którzy powiadomili policję. Jak udało się ustalić funkcjonariuszom, auto z niemieckimi tablicami rejestracyjnymi należy do obywatela Bułgarii. Mężczyzna tłumaczył, że nie zauważył znaku wjazdu na plażę, a zorientował się dopiero, gdy utknął na dobre w bałtyckim piasku.
Luksusowy mercedes przez kilka godzin był wątpliwą atrakcją malowniczej plaży w Dębkach. Zakopane po osie auto zauważyli spacerowicze i powiadomili policję. Mercedes z niemieckimi tablicami rejestracyjnymi z Berlina stał porzucony w pobliżu wejścia na plażę.
Kierowca ponoć nie zauważył znaku zakazu wjazdu na plażę.
- Policjanci mogą podejrzewać, że mężczyzna chyba chciał podziwiać z bliska widoki naszego Morza Bałtyckiego i dlatego wyjechał na plażę pojazdem - mówi asp. Łukasz Brzeziński, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pucku.
Policjanci ustalili, że opuszczone auto nie było skradzione. Nie mogli go odholować, bo samochód nie stał na jezdni i nie blokował ruchu. Za szybą pojazdu zostawili wezwanie dla kierowcy, który potem stawił się na pobliskim komisariacie.
- Trzeba trochę mieć niepoukładane, żeby takim samochodem wjechać - uważa Radosław Nowakowski, turysta z Bytomia. - Mamy nadzieję, że to incydent i to się więcej nie powtórzy - dodaje Małgorzata Trzyszka, turystka z Warszawy.
Kara mogła być wyższa
Kierowcą okazał się obywatel Bułgarii. Mężczyzna musiał na własny koszt wynająć koparkę, która wyciągnęła auto z piasku. Zapłacił też 500 złotych mandatu za wjazd na plażę.
- Po prostu miał taką fantazję, zobaczył fajną drogę, usłyszał szum i wjechał tutaj - komentuje Zbigniew Jamnicki, turysta z Kalisza.
Świadkowie podkreślają, że plaża w Dębkach jest obszarem chronionym przyrodniczo i wjazd na nią to coś więcej niż tylko złamanie przepisów ruchu drogowego. - Niszczenie przyrody. Po co coś takiego? - pyta Małgorzata Trzyszka, turystka z Warszawy.
Mandat dla bułgarskiego kierowcy w niemieckiej limuzynie nad polskim Bałtykiem to najniższy wymiar kary, bo sprawa mogła trafić do sądu, a tam grzywna mogłaby być nawet 10-krotnie wyższa.
Autor: Jan Błaszkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24