Kolejni imigranci deportowani z USA trafili do "Alcatrazu Ameryki Środkowej" w Salwadorze. Amerykanie odesłali 17 mężczyzn, których oskarżają o przynależność do gangów. Problem w tym, że amerykańskie władze nie przedstawiają żadnych szczegółów dotyczących przestępstw, które mieliby popełnić deportowani. Do rygorystycznego więzienia trafił mężczyzna, który w Stanach Zjednoczonych przebywał legalnie i którego żona jest Amerykanką.
To najgorsi przestępcy, członkowie gangów - twierdzi administracja Donalda Trumpa. Stany Zjednoczone deportowały do Salwadoru kolejną grupę imigrantów. Mężczyźni trafili do Centrum Odosobnienia Terroryzmu - więzienia o zaostrzonym rygorze. Przed zamknięciem w celach wszystkim ogolono głowy.
"W ramach udanej operacji antyterrorystycznej, którą przeprowadziliśmy z naszymi sojusznikami w Salwadorze, amerykańskie wojsko przetransportowało grupę 17 brutalnych przestępców należących do Tren de Aragua i MS-13. Wśród nich są mordercy i gwałciciele. (…) Ci kryminaliści nie będą już dłużej terroryzować naszych społeczności i obywateli - poinformował za pośrednictwem serwisu X Marco Rubio, amerykański sekretarz stanu.
Wśród deportowanych mają być obywatele Salwadoru i Wenezueli. Amerykańskie władze nie ujawniają nazwisk imigrantów ani szczegółów domniemanych przestępstw, których mieli się dopuścić.
Nagranie, które wywołało kontrowersje
Prezydent Salwadoru Nayib Bukele w mediach społecznościowych napisał, że deportacja imigrantów jest kolejnym krokiem w walce z terroryzmem i przestępczością zorganizowaną. Z kolei prezydent Donald Trump podziękował mu za współpracę. "Dziękuję prezydencie Bukele za przyjęcie przestępców, którym administracja skorumpowanego Joe Bidena tak głupio pozwoliła wjechać do naszego kraju. Dziękuję za zapewnienie im tak wspaniałego miejsca do życia!" - napisał Trump.
CZYTAJ TEŻ: Największe więzienie w Ameryce Łacińskiej jest symbolem "nowego Salwadoru". Tak wygląda życie osadzonych
Do deportacji doszło kilka dni po wizycie w Salwadorze amerykańskiej sekretarz do spraw bezpieczeństwa wewnętrznego, która stojąc przed celą wypełnioną więźniami, zwróciła się do osób, które zamierzają dostać się do Stanów Zjednoczonych nielegalnie. "To jest to jedna z konsekwencji, jaka może cię spotkać, jeśli przyjedziesz do naszego kraju nielegalnie" - mówiła na nagraniu.
Nagranie zostało potępione przez Organizację Praw Człowieka. Według nich zachowanie Noem jest kolejnym przykładem działań amerykańskiej administracji, której celem jest szerzenie strachu wśród imigrantów. Tymczasem sekretarz do spraw bezpieczeństwa wewnętrznego zapowiedziała, że loty deportacyjne będą kontynuowane przez resztę kadencji Trumpa.
Został deportowany " z powodu błędu administracyjnego"
Choć sąd federalny w Waszyngtonie wydał decyzję o tymczasowym wstrzymaniu deportacji, w połowie marca Stany Zjednoczone wysłały do Salwadoru ponad 230 Wenezuelczyków. Oskarżono ich o przynależność do Tren de Aragua, wenezuelskiego gangu zajmującego się m.in. porwaniami i zabójstwami na zlecenie.
Administracja Trumpa w dokumentach sądowych przyznała, że do salwadorskiego więzienia przez przypadek trafił mężczyzna, który w Stanach Zjednoczonych przebywał legalnie i którego żona jest Amerykanką. "Choć służba imigracyjna i celna wiedziała, że Abrego Garcia ma status chroniony, 15 marca deportowano go do Salwadoru z powodu błędu administracyjnego" - czytamy.
Prawnicy omyłkowo deportowanego przyznają, że mężczyzna nie jest przestępcą. Wręcz przeciwnie, Garcia miał uciec z Salwadoru przed gangami i teraz może stać się ich celem. Administracja Trumpa twierdzi, że ze względu na ograniczoną jurysdykcję amerykańskich sądów nie może sprowadzić mężczyzny z powrotem.
CZYTAJ WIĘCEJ: Deportowani z USA trafili do "Alcatrazu Ameryki Środkowej". Bliscy mówią o niesprawiedliwości
Istnieją obawy, że takich przypadków może być więcej. Rodziny wielu deportowanych utrzymują, że ich bliscy nie należą do gangów i zostali zatrzymani tylko dlatego, że mieli tatuaże. - W 2020 roku mój syn studiował w Stanach Zjednoczonych, perfekcyjnie mówi i pisze po angielsku. W Wenezueli studiował prawo, był komornikiem - mówi Nelson Mendoza, ojciec Wenezuelczyka deportowanego do Salwadoru.
Imigranci do Centrum Odosobnienia Terroryzmu trafili na mocy umowy Stanów Zjednoczonych z Salwadorem. Za roczne przetrzymywanie deportowanych w zakładzie karnym Waszyngton miał zapłacić władzom Salwadoru sześć milionów dolarów.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Reuters