Marian Banaś, nazywany Pancernym Marianem, mocno atakuje Prawo i Sprawiedliwość po przeszukaniu przez CBA domu jego syna. Zdaniem prezesa NIK akcja służb ma zmusić go do rezygnacji z pełnienia funkcji. Opozycja zapowiada złożenie wniosku o zwołanie sejmowej komisji do spraw służb specjalnych i mówi o "wielkiej zgniliźnie" w obozie władzy.
Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński w czwartek mogli na spotkaniu z dziennikarzami odpowiedzieć na oskarżenia kierowane przez Mariana Banasia pod adresem CBA i rządu. Jednak nie chcieli tego zrobić.
Ministrowie nadzorujący służby specjalne nie życzyli sobie pytań o wypowiedź Mariana Banasia, który stwierdził 28 kwietnia, że Polska to "w czystej postaci państwo policyjne, w którym rządzą służby". Prezes NIK powiedział również, że cała sytuacja przypomina mu "czasy bolszewickie".
Słowa wypowiedziane przez prezesa NIK były reakcją na przeszukanie domu syna Mariana Banasia - Jakuba. Zostało ono przeprowadzone dwa dni po tym, gdy portal Onet podał, że w najbliższych dniach można spodziewać się publikacji raportu NIK dotyczącego "wyborów kopertowych".
Według dziennikarzy NIK "ma dowody stawiające w trudnym położeniu prawnym" premiera Mateusza Morawieckiego i szefa jego kancelarii Michała Dworczyka. Marian Banaś zapowiedział publikację raportu na 18 maja.
Choć wątpliwości wobec Mariana Banasia narosły po emisji reportażu "Superwizjera" TVN "Pancerny Marian i pokoje na godziny", to słów prezesa NIK nie można po prostu zlekceważyć, bo o bolszewizm, inwigilacje i prowokacje służby oskarża człowiek, który dalej jest szefem konstytucyjnego organu państwa polskiego.
- Złożę wniosek o zwołanie komisji do spraw służb specjalnych z udziałem Mariana Banasia. Bo chętnie byśmy poznali, o jakich metodach mówi Marian Banaś - zapowiada Adam Szłapka z Nowoczesnej.
- To nie jest człowiek z mojej bajki. Ale nawet ludzie z wnętrza tego obozu widzą tę wielką zgniliznę - dodaje Borys Budka, szef Platformy Obywatelskiej.
Wersja prezesa NIK
W całej sprawie można mówić jedynie o "wersjach wydarzeń", bo śledztwo w sprawie majątku Mariana Banasia się toczy, materiały są niejawne, a aktu oskarżenia jeszcze nie ma.
Wersja wydarzeń według Mariana Banasia wygląda następująco: 31 marca w wywiadzie dla Business Insidera Marian Banaś mówił otwarcie o przygotowywanych przez NIK raportach, które będą w niekorzystnym świetle stawiały polityków rządu i ludzi PiS-u. "Obecnie prowadzimy już kilka, a za chwilę rozpoczniemy kolejne, bardzo wrażliwe kontrole. One odbiją się głośnym echem" - poinformował Banaś.
We wtorek Onet opublikował informacje, że wnioski jednego z tych raportów mogą pozwolić na postawienie przed Trybunałem Stanu premiera Morawieckiego za organizację "wyborów kopertowych". Dokładnie dzień po tej publikacji w domu syna Banasia pojawiło się CBA z nakazem przeszukania.
Kilka godzin później prezes NIK zabrał głos. - Dzieje się tak dlatego, by zmusić mnie do rezygnacji z pełnienia funkcji prezesa NIK i zmiany wyników zakończonych oraz prowadzonych kontroli - mówił Marian Banaś.
- Ta sytuacja, która miała miejsce w ostatnich kilku dniach, jest złożeniem się w jednym czasie kilku zupełnie niezwiązanych ze sobą wydarzeń - przekonuje jednak Piotr Müller, rzecznik prasowy rządu. - To były czynności, które wynikały z pewnego planu śledztwa - dodaje Stanisław Żaryn, rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych.
Zimna woja z PiS-em
Najważniejsi politycy PiS-u po reportażu "Superwizjera" TVN o kamienicy Mariana Banasia próbowali naciskami wymusić na szefie NIK-u dymisję. Bezskutecznie. To od tamtego czasu między PiS-em a Marianem Banasiem trwa zimna wojna.
Raport NIK-u o "wyborach kopertowych" ma zostać opublikowany 18 maja.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24