Lewica celuje w elektorat prospołeczny, Konfederacja - w skrajnie prawicowy. Do tego koalicjanci z Porozumienia i Solidarnej Polski walczą o swoje każdego dnia i w każdej sprawie. Komfort rządzenia prezesa Jarosława Kaczyńskiego jest w nowej kadencji mniejszy.
Prezes PiS-u usłyszał od Jarosława Gowina, że Porozumienie się nie złamie, że nie poprze rządu, który chciał podnieść składki na ZUS. Jarosław Gowin ten spór wygrał.
- Przekonały nas argumenty dotyczące tego, że o sprawach emerytalnych, o kwestii związanych z 30-krotnością powinniśmy porozmawiać nieco dłużej - mówi Piotr Müller, rzecznik prasowy rządu.
To wersja oficjalna. Nieoficjalna jest taka, że premier i prezes wycofali się z projektu podwyżki ZUS-u dla lepiej zarabiających, bo bali się potężnej porażki na starcie kadencji, a ta wisiała w powietrzu.
- To będzie kadencja trudniejsza dla Prawa i Sprawiedliwości - uważa Ryszard Czarniecki, eurodeputowany PiS.
Wystarczyło jedno posiedzenie Sejmu, by PiS się przekonało, że straciło komfort, który miało przez ostatnie cztery lata. To już nie jest Sejm, w którym PiS ma z drugiej strony właściwie tylko Platformę Obywatelską. Teraz prezes PiS-u musi negocjować nawet z koalicjantami, do czego nie przywykł.
Do tego Koalicja Obywatelska jest już tylko jedną z kilku opozycyjnych partii. Żyje i ma się lepiej niż miało także PSL. Skończyła się doktryna prezesa, że z prawej strony jest tylko ściana, bo tam wyrosła Konfederacja. A z lewej wróciła Lewica, z którą PiS musi się teraz bić o wyborców, do których przemawiają hasła o zasiłkach, ulgach i wyższych podatkach dla lepiej zarabiających. Tę presję Prawo i Sprawiedliwość już poczuło.
- Pod waszymi rządami nadal po czterech latach kwitną śmieciówki i nadal jest łamane na masową skalę prawo pracy. Mieliście cztery lata, żeby to zmienić - grzmiał z mównicy sejmowej Adrian Zandberg z Razem.
"Lewica będzie broniła swojej przewodniczącej"
Tę decyzję PiS-u trudno odebrać inaczej niż jak początek wojny z Lewicą. Ledwie tydzień po tym, jak Magdalena Biejat z Lewicy Razem została szefową Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, politycy z klubu PiS-u już chcą jej odwołania.
- Nie możemy pozwolić, by na straży tych naturalnych praw i oczywistych prawd stały osoby, które nie mają szacunku dla ludzkiego życia, które wyśmiewają nasze wartości - tłumaczy Jan Kanthak z Solidarnej Polski.
Chodzi o to, że Magdalena Biejat szefuje komisji, która będzie się zajmować wszystkimi społecznymi projektami. Została nią z poparciem PiS-u.
- Jeżeli to nie zostanie dotrzymane, to oznacza, że PiS nie chce współpracy, chce wojny, a Lewica będzie broniła swojej przewodniczącej i jak trzeba będzie, to będzie blokowała salę - zapowiada Krzysztof Gawkowski z Wiosny.
Konfederacja nie otrzymała szefostwa żadnej z komisji, ale i ona uprzykrzy życie PiS-owi. We wtorek został złożony wniosek o odwołanie ministra finansów. Nie ma szans na przegłosowanie, ale jeśli inne kluby opozycyjne go poprą, to w Sejmie będzie się musiała odbyć debata, w której premier nie będzie się chwalił i obiecywał, a będzie musiał bronić swojego ministra.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24