Stawiając takie zarzuty, prokurator naraża się na autokompromitację - mówi sędzia Beata Morawiec. Prokuratura Krajowa zarzuca jej między innymi to, że za umorzenie sprawy mężczyzny oskarżonego o pobicie żony miała przyjąć od niego telefon komórkowy. Sędzia Beata Morawiec została trzy lata temu zwolniona przez ministra Zbigniewa Ziobrę ze stanowiska prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie. Pozwała Zbigniewa Ziobrę za naruszenie jej dóbr osobistych i wygrała w pierwszej instancji. Teraz inni sędziowie twierdzą, że najnowsze zarzuty wobec sędzi to zemsta.
- Szok wywołany tego rodzaju bzdurami, które tam przeczytałam, sięgnął zenitu - przyznaje Beata Morawiec, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie i prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis.
Prokuratura Krajowa w komunikacie o tej znanej sędzi pisze już "Beata M." i domaga się uchylenia jej immunitetu. Lista zarzutów jest długa - od przywłaszczenia środków publicznych, poprzez nadużycie uprawnień, po przyjmowanie korzyści majątkowej. Sędzi Beacie Morawiec może grozić nawet do 10 lat więzienia.
- Od zdania egzaminu sędziowskiego nie zdarzyło mi się, żeby ktokolwiek nawet śmiał mnie o cokolwiek poprosić - komentuje zarzut przyjęcia korzyści majątkowej w zamian za korzystny wyrok Beata Morawiec.
Sprawa Beaty Morawiec. Telefon komórkowy i umowa
Według prokuratury Beata Morawiec miała przyjąć łapówkę w postaci telefonu komórkowego za korzystny wyrok. Łapówkę miał wręczyć Marek B. - mężczyzna oskarżony o pobicie żony.
- W efekcie sąd pod przewodnictwem sędzi Beaty M. wydał wyrok umarzający to postępowanie. Po wydaniu wyroku osoba, której wyrok dotyczył, skontaktowała się z sędzią i przekazała jej korzyść majątkową w postaci telefonu komórkowego - przekonuje Ewa Bialik, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.
Sędzia Morawiec twierdzi, że to "bzdura". - Prokurator też ma prawo do autokompromitacji. W związku z tym, stawiając takie zarzuty, na autokompromitację się naraża - odpowiada sędzia Morawiec.
Druga część zarzutów dotyczy sprawy, która w komunikacie prokuratury widnieje pod hasłem "korupcyjny układ w sądzie". Ma chodzić o umowę, którą sędzia zawarła, za którą dostała wynagrodzenie, ale - zdaniem prokuratury - pracy takiej nie wykonała. To wersja prokuratury.
Sędzia Beata Morawiec swoją wersję jest gotowa przedstawić przed sądem. - Dokumenty stanowiące wykonanie tej umowy zlecenia są w moim posiadaniu, są również w posiadaniu sądu apelacyjnego - twierdzi.
Sędziowie stają w obronie Beaty Morawiec
W obronie Beaty Morawiec publicznie wystąpili inni sędziowie. Ich zdaniem takie działanie prokuratury to efekt tego, że Beata Morawiec aktywnie protestuje przeciwko zmianom, które w sądach wprowadził minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
- Te zarzuty, które są tutaj postawione, absolutnie mi nie pasują do tej osoby - komentuje prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. - Prokuratura jest wykorzystywana w celach politycznych - podkreśla Igor Tuleya, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie. - Żeby zamknąć jej usta, żeby spowodować efekt mrożący w środowisku sędziów - dodaje.
W wyniku decyzji ministra Zbigniewa Ziobry sędzia Beata Morawiec straciła stanowisko prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie. Potem sprawa trafiła na salę rozpraw, bo sędzia oskarżyła ministra o naruszenie jej dóbr osobistych. Sprawę wygrała, minister się odwołał. Czekają teraz na termin apelacji.
Najnowszą sprawą sędzi Beaty Morawiec najpierw zajmie się Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, której część sędziów w Polsce nie uznaje.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24