Rośnie napięcie na linii Zachód-Rosja. Po decyzji USA i Polski o wydaleniu rosyjskich dyplomatów, w sobotę na taki krok zdecydowały się Czechy. Jako powód podano ustalenia, że to oficerowie rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU byli zaangażowani w wybuch w składzie amunicji w 2014 roku.
Potężny wybuch w składzie amunicji na Morawach sprzed siedmiu lat spowodował śmierć dwóch osób i ogromne zniszczenia. Czeskie władze właśnie ogłosiły, że według nich stały za tym rosyjskie służby.
- Republika Czeska jest suwerennym państwem i musi reagować na takie bezprecedensowe ustalenia w odpowiedni sposób - poinformował w sobotę premier Andrej Babisz.
18 rosyjskich dyplomatów dostało 48 godzin na opuszczenie Czech. - Podjąłem decyzję o wydaleniu wszystkich pracowników ambasady rosyjskiej w Pradze, wskazanych przez nasze służby specjalne jako funkcjonariusze rosyjskich służb specjalnych, służby wywiadu i GRU - ogłosił szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i pełniący obowiązki ministra spraw zagranicznych Czech Jan Hamaczek.
Czeska policja opublikowała zdjęcie dwóch funkcjonariuszy rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, którzy mieli doprowadzić do wybuchu w składzie amunicji. To ci sami ludzie, których Wielka Brytania oskarżyła o próbę otrucia nowiczokiem byłego agenta GRU Siergieja Skripala i jego córki. Ci dwaj agenci są już zdemaskowani, ale rosyjskie służby wciąż są bardzo aktywne.
- Mamy do czynienia z powrotem, czy też z kolejną fazą ostrego angażowania sił specjalnych rosyjskich do wsparcia polityki Kremla - uważa Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu.
Twarde stanowisko USA
Rosyjski MSZ mówi, że czeskie oskarżenia są absurdalne, a wydalenie dyplomatów to prowokacja. Moskwa, kolejny już raz w ostatnich dniach, zapowiada zdecydowaną odpowiedź, bo najpierw decyzję o wydaleniu 10 rosyjskich dyplomatów podjęły Stany Zjednoczone, potem o wydaleniu trzech - w koordynacji z Waszyngtonem - Polska.
Jak tłumaczył wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński, działania te są "bardzo mocnym sygnałem, że nie będziemy cofać się przed rosyjską agresją, przed próbą eskalacji".
Waszyngton zdecydował również o nałożeniu kolejnych sankcji na Rosję. Są one odpowiedzą nie tylko na ataki hakerskie czy próby wpływania na amerykańskie wybory. Chodzi też o militarne grożenie Ukrainie i uwięzienie oraz sposób traktowania głównego rosyjskiego opozycjonisty - Aleksieja Nawalnego. Biały Dom zagroził Rosji konsekwencjami, jeśli Nawalny umrze. Opozycjonista od dziewiętnastu dni prowadzi głodówkę w kolonii karnej. Jego lekarze domagają się natychmiastowego dostępu do pacjenta i alarmują, że jest bliski śmierci.
- Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych nie zaczął wcale od resetu, co do tej pory było taką tradycją. W zasadzie każdy kolejny prezydent próbował jakoś rozmawiać z Rosją. Bidena stanowisko jest wyjątkowo twarde - ocenia politykę nowej administracji USA Małgorzata Bonikowska, prezes ośrodka THINKTANK i Centrum Stosunków Międzynarodowych.
Autor: Katarzyna Sławińska / Źródło: Fakty TVN