"Tęczowy Piątek" w szkołach miał promować tolerancję wobec mniejszości seksualnych i walkę z homofobią. Miał, bo choć odbył się w niektórych szkołach, to dyrektorzy innych woleli nie iść na stracie z politykami prawicy, minister edukacji, kuratorami i kościołem.
Są pisma do kuratoriów z żądaniem ujawnienia szkół, w których zorganizowany został "Tęczowy Piątek". Jest protest, ale brak konkretów. Prezes Pomorskiego Okręgu Młodzieży Wszechpolskiej Monika Trocka przyznaje, że nawet nie wie jak te zajęcia wyglądają. - Widzieliśmy tylko broszurę dla nauczycieli, w których poruszane są właśnie takie kwestie - mówi.
To już trzecia edycja "Tęczowego Piątku", ale takie emocje budzi po raz pierwszy.
- Dochodzą do nas bardzo niepokojące komunikaty, że rodzice o tym nie wiedzą, że może się dziać w szkole coś na co nie wyrażają zgody. Prosimy o zgłaszanie tego typu sytuacji do kuratoriów - mówiła w czwartek Marzena Machałek, wiceminister Edukacji Narodowej.
Episkopat protestuje
O tym, że w szkole decydują rodzice przypomina też w specjalnym oświadczeniu Episkopat, ale ma też swoje stanowisko. "To rodzice mają prawo do decydowania o tym, jakie treści wychowawcze są przekazywane ich dzieciom w szkole (art. 48 ust. 1 Konstytucji). Treści te muszą być również zgodne z programem wychowawczo-profilaktycznym, uchwalanym przez radę rodziców. (...) Szkoła nie jest i nie może być miejscem na jakiekolwiek propagowanie środowisk LGBTQ" - pisze Episkopat. Dyrektor tylko jednej szkoły na 211, które miały wziąć udział w tej lekcji tolerancji, odważył się o tym otwarcie powiedzieć. - Jest to po pierwsze, świetny powód do rozmowy na trudne tematy, które są często wypierane lub zamiatane pod dywan, a po drugie, jest to bardzo dobra lekcja akceptacji - mówi Bartłomiej Pielak, dyrektor I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego im. Maharadży Jama Saheba Digvijay Sinhji w Warszawie W krakowskiej szkole, w której jeszcze niedawno uczyła pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda, nikt nie chciał mówić na temat akcji. Z kolei w Łodzi, gdzie do programu zgłoszonych było 13 placówek, żadna nie chciała się ujawnić.
"Problem homofobii jest duży"
Liceum w Tarnowskich Górach przyznało, że rezygnuje z projektu z powodów bezpieczeństwa. "Pojawiały się groźby i żądania rozprawienia się z organizatorami wydarzenia, pochwały metod stosowanych wobec mniejszości w reżimach nazistowskich i komunistycznych. Pojawiły się sugestie przygotowań do zorganizowania agresywnych akcji w otoczeniu szkoły" - czytamy w uzasadnieniu. I tak lekcja tolerancji stała się lekcją strachu. - Utwierdza nas w przekonaniu jak bardzo jest to ważna akcja, że problem homofobii jest, jest duży i funkcjonuje na różnych szczeblach, również tych ministerialnych - mówi Cecylia Jakubczak z Kampanii Przeciwko Homofobii. - Dlatego organizacje skrajnie nacjonalistyczne czują się i ośmielone, i zachęcone do tego, żeby wysyłać groźby - dodaje Anna Tatar ze Stowarzyszenia "Nigdy Więcej". Z danych Kampanii Przeciwko Homofobii wynika, że w każdej klasie co najmniej jeden uczeń nie jest orientacji heteroseksualnej. Większość staje się z tego powodu - właśnie w szkole - ofiarami przemocy.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24