Komisja Nadzoru Finansowego nadzoruje wszystkie instytucje finansowe w Polsce. Jak to się stało, że ktoś tak młody, nieznany i bez dorobku jak Marek Chrzanowski dostał taką władzę? Jak kończą się fatalne nominacje wiemy z historii stadniny koni w Janowie Podlaskim i historii Bartłomieja Misiewicza w MON.
Komisja Nadzoru Finansowego musi mieć wiarygodność stuprocentową, skoro sama rozdaje świadectwa wiarygodności. Tylko tyle i aż tyle. Były szef KNF Marek Chrzanowski utracił tę wiarygodność. - Jedyny plus jego działań to taki, że się podał do dymisji - mówi wicepremier Jarosław Gowin.
- Za chwilę pewnie zostanie wskazana osoba (nowy szef KNF - przyp. red.), która uspokoi rynek. Zresztą nie ma powodów do niepokoju, rynek jest bezpieczny - dodaje minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz.
Po publikacji "Gazety Wyborczej" w sprawie spotkania Chrzanowski-Czarnecki, innego wymiaru nabierają slajdy z wykładu, który dziewięć lat temu Marek Chrzanowski prowadził w Szkole Głównej Handlowej. To były zajęcia o korupcji. Z cytatami, że "korupcja jest patologią społeczną", oraz że źródłem korupcji jest przekazanie przez państwo monopolu władzy urzędnikowi".
Z zawodu wykładowca
CV Marka Chrzanowskiego niekoniecznie rzuca na kolana, biorąc pod uwagę to, że do wtorku ten niespełna 38-latek przez dwa lata nadzorował polski rynek bankowy. Do 2015 roku był wykładowcą i właścicielem firmy konsultingowej. Po zmianie władzy odnalazł się w administracji.
Przez kilka miesięcy był w Narodowej Radzie Rozwoju, gremium doradzającym prezydentowi. Potem był przez kilka miesięcy w Radzie Polityki Pieniężnej. Wreszcie trafił na niezwykle prestiżowe stanowisko szefa KNF. Bez żadnego doświadczenia, choćby w ministerstwie czy na kierowniczym stanowisku w administracji. Nie mówiąc już o doświadczeniu w nadzorze nad takimi instytucjami jak banki.
- Są pewne funkcje, gdzie to doświadczenie, umiejętność odmawiania nawet osobom, które powołują na te funkcje, jest szczególnie ważna - mówi były wicepremier i były minister gospodarki Janusz Piechociński. - To wymaga bardzo głębokich wyjaśnień, przede wszystkim odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się stało, że tak młody człowiek, bez wystarczającego doświadczenia, jeśli chodzi o sektor bankowy, objął takie stanowisko - dodaje były wicepremier i były minister gospodarki Janusz Steinhoff.
Tercet Morawiecki, Glapiński, Chrzanowski
Prezes NBP Adam Glapiński to człowiek, który promował i wypromował Marka Chrzanowskiego. W czwartek szerokim łukiem omijał dziennikarzy. - Nie dziękuję, nie wypowiadam się - tak unikał pytań.
Dwa lata temu "Puls Biznesu" pisał nawet o zgranym tercecie Morawiecki, Glapiński, Chrzanowski, który obejmował władzę nad polską gospodarką. Pierwszy miał mieć wizję, a szef NBP i jego człowiek, czyli 36-letni wówczas szef Komisji Nadzoru Finansowego, mieli pilnować, by nikt nie rzucał kłód pod nogi.
Potem było już mniej kolorowo. Odkąd Morawiecki został premierem, to między nim a prezesem NBP i szefem KNF toczyła się nieustanna gra o wpływy. Ostra, bo Chrzanowski miał w swoim ręku potężną władzę. To KNF decyduje choćby o tym, kto może a kto nie może zostać prezesem banku. Każdego - prywatnego i państwowego.
- KNF to jest taki strażnik zdrowia finansowego i wszystkich instytucji finansowych. To jest strażnik, który musi doskonale rozpoznawać grzeszników, (...) ale to jest strażnik, który sam musi być bez zarzutów - tłumaczy prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbieta Mączyńska.
Premier wyznaczył Marcina Pachuckiego, jednego z zastępców szefa Komisji, do pełnienia obowiązków przewodniczącego.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN