PiS zdobywa Dolny Śląsk, Koalicja Obywatelska walczy o Mazowsze. Trwają gorące rozmowy w sejmikach i gorączkowe poszukiwania koalicjanta. Języczkiem u wagi są Bezpartyjni Samorządowcy, którzy tanio skóry nie sprzedają.
Bezpartyjni Samorządowcy nie mieli wątpliwości. Rząd zaoferował im obniżenie podatku miedziowego o 15 procent. Całe województwo, a zwłaszcza Lubin, z którego pochodzi lich lider, ma zyskać dzięki temu ponad 400 milionów złotych.
- Można się przełamać do PiS w interesie Dolnego Śląska - uważa Robert Raczyński, prezydent Lubina z ramienia Bezpartyjnych Samorządowców.
Przełamanie było tym bardziej możliwe, że Samorządowcy dostaną funkcję marszałka sejmiku i dwa miejsca w zarządzie, w którym całkowita liczba miejsc wynosi pięć.
- W Polsce ponad podziałami politycznymi można rozmawiać - ocenia Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera.
PiS nie ukrywa euforii, bo może pokazać, że jednak ma zdolność koalicyjną, ale nawet sami samorządowcy nie mają złudzeń, że nie chodzi tu o ideały, a o stanowiska i pieniądze.
- Wiele zadań bez współpracy z rządem będzie bardzo trudno realizować - mówi Cezary Przybylski, marszałek województwa dolnośląskiego.
"To jest polityczna korupcja"
Przy takich prezentach od rządu Koalicja Obywatelska nie miała szans. Jeszcze we wtorek rano Grzegorz Schetyna rozmawiał z liderami Bezpartyjnych Samorządowców, ale usłyszał, że rozmowy są zawieszone.
- Wymierna cena, konkretne kwoty, konkretne sumy i w związku z tym porozumienie. To, co robi PiS, to jest polityczna korupcja. Korumpowani są samorządowcy - mówi o całej sytuacji lider Platformy Obywatelskiej.
Już dzień po wyborach emisariusze rządu pojechali do Wrocławia z pytaniem - co mogą zrobić dla Bezpartyjnych Samorządowców, bo to od nich zależało, kto będzie rządził w województwie dolnośląskim.
We wtorek wybrali, po ponad 3 tygodniach.
Decyzja samorządowców oznacza, że PiS może sobie dopisać siódme województwo do listy tych, w których będzie rządziło.
Losy kolejnej koalicji ważą się na Śląsku. Tam bardzo prawdopodobna jest współpraca Koalicji Obywatelskiej z SLD i PSL. Ale wystarczy, że radny z PSL przejdzie na stronę PiS i koalicja będzie inna. A PiS kusi w całej Polsce. - Chciałbym zaapelować do kierownictwa PSL-u, żeby nie blokowało możliwości wchodzenia polityków PSL-u do tego typu porozumień - nawoływał Adam Lipiński, sekretarz stanu w kancelarii premiera.
Decyzja ludowców
Kluczowe dla PiS-u i Koalicji Obywatelskiej jest województwo mazowieckie, a tam wszystko zależy od PSL-u. A konkretnie od samego Adama Struzika, który w koalicji z Platformą rządzi Mazowszem od 17 lat.
- Ta koalicja powinna kontynuować tę misję - uważa Adam Struzik.
Platforma nie ma wyjścia. Zgodziła się, by Adam Struzik nadal był marszałkiem, choć ludowcy stracili połowę z dotychczasowych mandatów.
- Przy negocjacjach są różnego rodzaju sprawy sporne, które musimy sobie wyjaśnić - mówi o rozmowach z PSL Marcin Kierwński z PO. Jakie? - Są to na przykład sprawy dotyczące zarządu i sprawy dotyczące prezydium sejmiku - dodaje.
PiS jeszcze nie przekreśla możliwości przeciągnięcia na swoją stronę części radnych. Jak opowiada opozycja - różnymi metodami. Katarzyna Lubnauer przytoczyła sytuację, w której jednemu z radnych z ramienia Nowoczesnej zaproponowano posadę w spółce energetycznej w zamian za przejście z jednego bloku politycznego do drugiego.
Wszystko będzie jasne w poniedziałek, na pierwszej sesji sejmiku.
Adam Struzik ma być marszałkiem, ale tylko pół roku. Potem ma startować do Parlamentu Europejskiego z wspólnej listy opozycji.
Autor: Katarzyna Koledna-Zaleska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24