Będziemy bezwzględnie walczyć z pedofilią - zapewnia rząd przedstawiając plany zaostrzenia Kodeksu Karnego. Jednak opozycja pyta, czy bezwzględnie będzie walczył ktoś, kto usprawiedliwiał księdza oskarżanego o molestowanie dzieci. Chodzi o Stanisława Piotrowicza, który przewodniczy sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. To ta komisja będzie pracowała nad zmianami proponowanymi przez rząd.
- Dzieci spontanicznie przybiegały do niego, obejmowały go. On również dzieci przytulał do siebie, głaskał. Zdarzało się tak też, że i pocałował. Zdarzało się tak, że jednocześnie na kolanach siedziało kilkoro dzieci. Dzieci były szczęśliwe, zadowolone. Nie było w tym żadnego podtekstu seksualnego - te słowa Stanisława Piotrowicza z roku 2001 na temat skazanego nieco później księdza pedofila z Tylawy teraz nabierają szczególnego znaczenia.
Wiele mówi się o zaostrzaniu kar dla pedofilów, ale ani minister sprawiedliwości, ani premier na pytanie o posła Piotrowicza nie odpowiedzieli. Politycy PiS-u chwalą się inicjatywą.
- Będziemy bezwzględnie walczyć z tą patologia w każdym środowisku - zapewnia Beata Szydło.
"Policzek dla ofiar pedofilii"
Zmiany w Kodeksie Karnym trafiły do Sejmu i do Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, której przewodniczącym jest właśnie Stanisław Piotrowicz. Ma on kluczowy wpływ na przebieg prac komisji, która opracuje ostateczne przepisy.
- To jest policzek dla ofiar pedofilii - uważa Sławomir Neumann.
Opozycja chce odwołania Piotrowicza z sejmowej funkcji.
Ksiądz z Tylawy został skazany za molestowanie sześciu dziewczynek, ale stało się tak dopiero, gdy do sprawy wkroczyła inna prokuratura. Prokuratorzy z Krosna, gdzie szefem był Piotrowicz, sprawę umorzyli.
W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" z 2001 roku Stanisław Piotrowicz stwierdził, że zachowanie księdza nie było rażące, a całowanie w usta odbywało się na zasadzie "daj ciumka" i "nikt nie czuł się skrzywdzony".
- Te "ciumkanie" jest symbolem porozumienia tego środowiska i zmowy milczenia - komentuje całą sytuację poseł Krzysztof Brejza z PO.
Nie znają sprawy
Piotrowicz był odznaczony medalem za zasługi przez arcybiskupa Michalika. Tego samego, który wyrażał współczucie księdzu z Tylawy i pisał o wrogich środowiskach i depczących prawdę gazetach. Michalik potem opisywał ofiarę pedofila jako tą która "lgnie i szuka", a przy tym "jeszcze tego drugiego człowieka wciąga". Te słowa arcybiskupa wywołały burzę. Duchowny mówił potem, że to była pomyłka.
Piotrowicz o pomyłce nie mówił nawet wiele lat później i utrzymywał, że w sprawie księdza z Tylawy żaden błąd nie został popełniony.
Czołowi politycy partii rządzącej twierdzą, że o sprawie Piotrowicza "nic nie wiedzą". Jednak trudno uwierzyć, żeby nie znali pierwszej głośnej sprawy dotyczącej pedofilii w polskim Kościele.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24