"Ani razu, ani przez moment nie porównałem polskich sędziów do sędziów z czasów Vichy" - tak w wywiadzie dla "Polska The Times" premier Morawiecki zaczął tłumaczyć słowa, które wypowiedział podczas wizyty w Ameryce. Wywołały one falę oburzenia sędziów, listy protestacyjne i żądania przeprosin. Premier nie przeprasza, premier wyjaśnia.
W sporze na linii szef rządu-polscy sędziowie padają już niemal wyłącznie bardzo ostre oskarżenia.
- Premier polskiego rządu przedstawia opinie, które szkalują dobre imię polskich sędziów - mówi Robert Kirejew z Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Dariusz Mazur, sędzia krakowskiego Sądu Okręgowego dodaje, że premier "posługuje się przy tym pomówieniami, kłamstwem, zniesławieniem całej grupy zawodowej". - Porównać nas, sędziów, którzy mamy nieco ponad 40 lat, z sędziami, którzy kolaborowali z systemem faszystowskim, to jest rzecz absolutnie bez precedensu. Wstyd, panie premierze, wstyd - mówi Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
W taki sposób od ponad tygodnia, niemal codziennie, sędziowie wyrażają swój sprzeciw wobec słów premiera Mateusza Morawieckiego o polskim wymiarze sprawiedliwości, które padły 18 kwietnia na debacie w Nowym Jorku.
- Dla mnie to jest taka sytuacja, którą możemy porównać z Francją, z okresem post-Vichy, kiedy Michel Debré w 1958 roku, kiedy Charles de Gaulle kompletnie przebudowali system - stwierdził premier Mateusz Morawiecki podczas debaty na Uniwersytecie Nowojorskim, mówiąc o reformie sądownictwa w Polsce.
Sędziowie Sądu Apelacyjnego w Katowicach w przyjętej uchwale wyrażają oburzenie. Inni publikują oświadczenia, domagają się przeprosin za te słowa.
Późne zaprzeczenie
W poniedziałek w dzienniku "Polska The Times" kolejne słowa premiera mógł przeczytać każdy sędzia.
"Rozumiem, że kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą i panowie w to uwierzyli. Ale ani razu, ani przez moment, nie porównałem dzisiejszych sędziów do sędziów z czasów Vichy. Zachęcam do przesłuchania tego, co powiedziałem. Porównywałem konieczność przeprowadzenia reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce do sytuacji w NRD w 1990 roku i do Francji na początku lat 60" - stwierdził premier w wywiadzie dla dziennika.
- Jest to jakaś próba wycofania się, ale pan premier, zamiast tłumaczyć, co poeta miał na myśli, powinien po prostu przeprosić polskich sędziów - uważa sędzia Igor Tuleya.
- Ten wywiad wszystko wyjaśnia i sędziowie pospieszyli się ze swoimi uchwałami. (...) Chodzi generalnie o to, że polski wymiar sprawiedliwości nie oczyścił się - ocenia wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
Późne tłumaczenie
Po nowojorskiej debacie użyte przez premiera porównanie było w Polsce przez sędziów przez wiele dni szeroko komentowane. Sam premier odniósł się do tego pierwszy raz dopiero po tygodniu, zapytany o to przez reportera TVN24.
Przez 6 minut szef rządu podawał przykłady i tłumaczył, że po 1989 roku "transformacja polskie sądy praktycznie ominęła". O tym, że jego porównanie zostało wyrwane z kontekstu, nie wspomniał wtedy ani słowa. A to fragment podsumowujący odpowiedź premiera. - I o tym wszystkim trzeba mówić, o tym wszystkim mówię za granicą, a to, że to się niektórym osobom nie podoba, ponieważ uderza to dokładnie te struny, które świadczą o tym, jak głęboko potrzebna jest ta reforma wymiaru sprawiedliwości - podsumował.
W odpowiedzi na poniedziałkowy wywiad sędziowie sięgnęli po wcześniejsze wypowiedzi Mateusza Morawieckiego. W TVP w grudniu 2017 roku też podał przykład Francji.
- Podbita Francja chciała zrzucić z siebie tę spuściznę kolaboracji tych sędziów, którzy rzeczywiście splamili się tamtą współpracą. My nie 15 lat, niestety, ale 25 lat, a nawet 28 lat po upadku komunizmu chcemy zrzucić tamto niedobre brzemię - mówił.
Szef rządu podczas poniedziałkowej wizyty w Łodzi już nie komentował tej sprawy.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN