Zamknięte były szkoły, przedszkola, restauracje. Obowiązywał zakaz wchodzenia do lasów i parków, limity w sklepach i autobusach. Maseczki obowiązywały praktycznie wszędzie. Większość z nas przynajmniej przez jakiś czas była na kwarantannie. Życie przeniosło się przed ekrany telewizorów i komputerów. Dokładnie pięć lat temu zaczął się covidowy lockdown, a wpływ pandemii odczuwamy do dziś.
To już historia, ale nie dla wszystkich. - Do dnia dzisiejszego się leczę - mówi Sebastian Wojtyczka. Nasz rozmówca nigdy nie zapomni pandemii i 27 dni, które spędził w szpitalu tymczasowym w Katowicach, walcząc o życie.
- Najgorszy czas był, jak właśnie miałem powiedzieć żonie i rodzinie o tym, że mam 10 procent szans na przeżycie. To było dla mnie naprawdę bardzo ciężkie - przyznaje Sebastian Wojtyczka.
Załamała się liczba urodzeń. Trend utrzymał się do dziś
Pięć lat temu, 12 marca 2020 roku, władze zamknęły szkoły, przedszkola i żłobki, a dzień później ogłosiły wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego. To był początek lockdownu, który z przerwami towarzyszył nam ponad dwa lata. Skutki covidu odczuwamy do dziś.
Dramatycznie wzrosła liczba zgonów. W najgorszym 2021 roku zmarło o 110 tysięcy Polaków więcej niż w roku przed covidem. W tym czasie - jak zawsze w sytuacji zagrożenia - załamała się liczba urodzin. Niekorzystny trend wbrew oczekiwaniom się utrzymał. W ubiegłym roku urodziło się nas najmniej od II wojny światowej.
- Niestety tego odbicia nie było. Tylko był dalszy i można wręcz powiedzieć czasami przyspieszony spadek liczby urodzeń, zdecydowanie przekraczający najczarniejsze wizje - ocenia profesor Piotr Szukalski z Katedry Socjologii Stosowanej i Pracy Socjalnej Uniwersytetu Łódzkiego.
Wzrost zachorowań na choroby zakaźne
Trzy lata po zakończeniu pandemii wciąż mierzymy się ze wzrostem liczby zachorowań na inne choroby zakaźne. - Pandemia wpłynęła też najprawdopodobniej na naszą odporność poprzez wyczerpanie tych zasobów immunologicznych - wskazuje dr Paweł Grzesiowski, Główny Inspektor Sanitarny.
Ucierpiało zdrowie psychiczne Polaków. - Więcej zdiagnozowanych przypadków depresji czy też zaburzeń lękowych, często połączonych z takim lękiem społecznym, który wręcz uniemożliwia ludziom wyjście z domu. Po drugie zmienił się wzorzec naszych relacji społecznych. My je w dużej mierze przenieśliśmy do świata wirtualnego, do internetu - zwraca uwagę Żaneta Rachwaniec, psycholożka z Uniwersytetu SWPS, działaczka Fundacji "Po Skrzydła".
Wciąż masowo zamykają się firmy
Polska gospodarka w pandemii zwolniła. I choć odrobiła już straty, to wciąż masowo zamykają się najmniejsze firmy.
- Od mniej więcej dwóch lat widzimy, że to jest konsekwentnie pół miliona zamkniętych i zawieszonych działalności w skali roku. Są to liczby znacznie większe niż te, z którymi mieliśmy do czynienia wcześniej - zauważa Jakub Bińkowski ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
CZYTAJ TAKŻE: Małe urządzenia zamiast wielkich mammobusów. Tak ma wyglądać przyszłość medycyny Były też pozytywne efekty lockdownu. - Było widać, że to powietrze jest troszeczkę czystsze, że woda jest czystsza. Zmieniło się też zachowanie zwierząt, ponieważ zwierzęta w końcu mogły wchodzić tam, gdzie wcześniej nie mogły, bo byliśmy my, ludzie - wskazuje Aleksandra Wiktor z Greenpeace Polska.
"Prędzej czy później dojdzie do kolejnej pandemii"
Pandemia wciąż jest w centrum zainteresowania naukowców.
- Możemy być pewni, że prędzej czy później dojdzie ponownie do pandemii. Nie wiemy, co ją spowoduje. Jako naukowcy pracujemy nad tym, żeby przygotować się na to - przyznaje prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Koronawirusem zakaziło się ponad sześć i pół miliona Polaków, a prawie 120 tysięcy zakażonych zmarło.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24