Mariusz Kamiński - były szef CBA ułaskawiony przez prezydenta Andrzeja Dudę - objął kolejny urząd. W piątek premier Mateusz Morawiecki powierzył mu pełnienie obowiązków ministra spraw wewnętrznych i administracji. Pozostaje przy tym ministrem koordynatorem służb specjalnych. Opozycja pyta: jak człowiek skazany - nieprawomocnie - za nadużycie władzy wykorzysta tak wielką władzę w czasie kampanii wyborczej?
Jeden człowiek ma w swoich rękach władzę nad wszystkimi służbami w kraju. Mariusz Kamiński decyzją premiera ma zastąpić Elżbietę Witek na stanowisku szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jeszcze nie został powołany przez prezydenta, ale już pełni obowiązki szefa MSWiA. Jednocześnie zachował stanowisko koordynatora służb specjalnych.
- To nie jest nowa konstrukcja. Przypomnę, że także w czasie rządów naszych poprzedników, za rządów Donalda Tuska, taka konstrukcja miała swoje zastosowanie. Pan minister (Jacek) Cichocki, z tego, co pamiętam, również łączył te dwie funkcje. Tak że, jak mówię, nie jest to nic nadzwyczajnego - stwierdził wicepremier Jacek Sasin.
Obiekcje co do ministra
Opozycja krytykuje decyzję premiera Mateusza Morawieckiego, jednak nie ze względu na to, że jedna osoba będzie miała taką władzę, ale ze względu na to, kto będzie ją miał.
- Pan Kamiński został skazany przez polski sąd za to, że nadużywał władzy jako urzędnik państwowy. To jest osoba, którą trzeba trzymać jak najdalej od jakichkolwiek funkcji publicznych, a szczególnie tak wrażliwych - skomentował poseł PO Sławomir Nitras.
Mariusz Kamiński za pierwszych rządów PiS-u stworzył Centralne Biuro Antykorupcyjne. W 2015 roku usłyszał wyrok 3 lat więzienia i 10-letniego zakazu zajmowania stanowisk publicznych za przekroczenie uprawnień w związku z akcją CBA dotyczącą tak zwanej afery gruntowej.
Kilka miesięcy po ogłoszeniu wyroku w pierwszej instancji nowo wybrany prezydent Andrzej Duda ułaskawił Mariusza Kamińskiego, jeszcze zanim zapadł prawomocny wyrok w tej sprawie. - Postanowiłem w swoisty sposób uwolnić wymiar sprawiedliwości od tej sprawy - tłumaczył potem Duda.
Specjalne zlecenie?
- Pan minister Kamiński był ofiarą politycznego procesu, który miał go zdezawuować jako urzędnika państwowego, który rzetelnie i sumiennie wykonywał swoje obowiązki. Przypomnę, że pan prezydent Andrzej Duda zdecydował o tym, że zastosuje prawo łaski wobec pana ministra Mariusza Kamińskiego, i to kończy temat - stwierdził wicepremier Jacek Sasin.
To nie jest jednak koniec tematu dla opozycji, która uważa, że szczególnie po Kamińskim można spodziewać się, że swoją nową władzę będzie wykorzystywał w kampanii wyborczej na korzyść PiS.
- Proszę pamiętać, że MSWiA to także nadzór nad procesem wyborczym. W tym kontekście może się wydawać, że pan minister Kamiński dostał specjalne zlecenie od prezesa Kaczyńskiego, aby doglądał wyborów - ocenił poseł PO Marcin Kierwiński.
Premier Morawiecki oficjalnie powierzył Mariuszowi Kamińskiego obowiązki ministra spraw wewnętrznych i administracji w piątek wieczorem. Prezydent Andrzej Duda musi jeszcze go powołać. Można się spodziewać, że nastąpi to w najbliższym czasie.
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24