W grze o Pałac Prezydencki ze strony Platformy Obywatelskiej są dwa nazwiska - Małgorzata Kidawa-Błońska i Jacek Jaśkowiak. To prezydent Poznania i "tajemniczy kandydat", o którym członkowie Platformy wiedzieli tyle, że jest. Prawybory się odbędą, a jeszcze kilka godzin temu wydawało się, że na polu bitwy została tylko wicemarszałek Sejmu.
Gdy o północy mijał termin zgłoszeń do prawyborów prezydenckich, w Platformie Obywatelskiej wydawało się, że jest tylko jedna kandydatka - Małgorzata Kidawa-Błońska. Z taką wiedzą czołówka polityków Platformy ruszyła do Zagrzebia na zjazd Europejskiej Partii Ludowej. I to tam przewodniczący partii nieoczekiwanie ogłosił, że jest drugi kandydat.
Małgorzata Kidawa-Błońska nawet nie ukrywała zaskoczenia. - Dopiero dzisiaj rano dowiedziałam się, że jest złożona kandydatura, ale nie wiem kto - mówiła.
Wśród polityków Platformy zapanowała konsternacja. Z ich spekulacji wynikało, że drugim kandydatem może być prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Bliski Grzegorza Schetyny, którego bronił po przegranych wyborach. W końcu Jacek Jaśkowiak potwierdził, że kandyduje. Pytany o powody powiedział, że przekonał go argument Donalda Tuska, że kandydatem musi być osoba nie obciążona bagażem ośmiu lat rządów PO-PSL.
To Grzegorzowi Schetynie najbardziej zależało na tym, by prawybory nie stały się fikcją z jedną murowaną kandydatką. Prawybory to był jego pomysł. Wcześniej z rywalizacji wycofali się dwaj potencjalni kandydaci - Bartosz Arłukowicz i Radosław Sikorski.
- Doszedłem do wniosku, że Małgorzata Kidawa-Błońska ma pewne atuty, których ja nie mam. Po pierwsze jest kobietą. Może już nadszedł ten czas - tłumaczył Radosław Sikorski.
Kandydować nie chciał też Rafał Trzaskowski. - Moje ukochane miasto trafiłoby w ręce komisarza z PiS-u - wyjaśniał prezydent Warszawy.
"Jest to bardzo dobra informacja"
Z informacji wynika, że Grzegorz Schetyna długo namawiał Tomasza Grodzkiego, by ten stanął do rywalizacji z Kidawą-Błońską. Nowy marszałek Senatu ostatecznie powiedział "nie", uznając, że gdyby się zaangażował w walkę prezydencką, opozycja mogłaby utracić Senat.
- Byłoby nieotropione, gdybym teraz po tygodniu powiedział, że chcę kandydować na prezydenta - tłumaczy marszałek Senatu.
W tej sytuacji we wtorek późnym wieczorem w Sejmie zbierane były podpisy pod innym kandydatem. Nieoficjalnie mówi się, że podpisy zbierano in blanco, by zachować kandydaturę w tajemnicy.
- Jest to bardzo dobra informacja. Pokazująca, że są ambitni ludzie, że jest demokracja - uważa Tomasz Siemoniak z PO.
Zaskoczona Małgorzata Kidawa-Błońska nie kryła jednak irytacji. Głównie z tego powodu, że zatajono przed nią akcję zbierania podpisów. Gdy w piątek zarząd zaakceptuje obydwie kandydatury, rozpocznie się wewnątrzpartyjna rywalizacja o nominację na kandydata na prezydenta w majowych wyborach.
Bartosz Arłukowicz zapowiada, że głównym celem będzie wygranie kampanii z obecnym prezydentem. Platforma decyzję o kandydacie ma podjąć 14 grudnia.
Autor: Katarzyna Kolenda-Zaleska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24